Hiszpański minister obrony Jose Bono Martinez powiedział, że "mógł to być wypadek, albo atak z zewnątrz". Bono wyraźnie podkreślił, że "nie wyklucza się, iż mógł to być atak". Wcześniej przedstawiciele resortu obrony twierdzili, że do katastrofy doszło na skutek "wypadku", nie zaś ataku wroga. W Kabulu nieoficjalne źródła afgańskie i zachodnie podają zgodnie, że podczas ćwiczeń doszło do kolizji dwóch hiszpańskich śmigłowców należących do Międzynarodowych Sił Wsparcia Bezpieczeństwa (ISAF). Gdy jeden z nich spadł, piloci drugiego zdecydowali się na awaryjne lądowanie. Według AFP, w wyniku tego lądowania pięć osób odniosło obrażenia. Na miejsce wypadku, pustynne okolice na południe od miasta Herat, wysłano ekipy ratunkowe i wojsko do pilnowania porządku. Strona wojskowa podała, że śmigłowiec, który się rozbił, odbywał lot ćwiczebny, a na jego pokładzie było dwunastu pasażerów i pięciu członków załogi; źródła rządowe mówią o piętnastu pasażerach i dwóch członkach załogi. Źródła wojskowe zbliżone do ISAF podały, że w wyniku wypadku zaginęło pięć osób; poszukiwania trwają. Na wieść o katastrofie premier Jose Luis Rodriguez Zapatero przerwał wakacje na Wyspach Kanaryjskich i wrócił do Madrytu, by spotkać się z przedstawicielami wojska. Po południu spodziewane jest jego wystąpienie publiczne. W ramach sił ISAF, dysponujących mandatem ONZ, w Afganistanie stacjonuje ok. 850 hiszpańskich żołnierzy.