Dyplomaci z USA, Niemiec i Australii nie tylko nie byli w stanie skontaktować się z ośmioma zatrzymanymi cudzoziemcami - którym zarzucono występowanie przeciwko islamowi i nawracanie na wiarę chrześcijańską - lecz także nie uzyskali pobytowych wiz afgańskich i w trybie pilnym musieli opuścić ten kraj. Afgańskie władze utrzymują, że podczas śledztwa dostęp do ośmiu podejrzanych obcokrajowców nie jest możliwy i dlatego dłuższy pobyt dyplomatów nie miał sensu. Nie wykluczyły natomiast możliwości kontaktu z zatrzymanymi po zakończeniu dochodzenia. Organizacja Narodów Zjednoczonych wcześniej ostrzegła władze w Kabulu, że takie stanowisko - odmawianie obcokrajowcom kontaktu z przedstawicielami ich własnych rządów bądź prawnikami - jest sprzeczne z międzynarodowym prawem. 24 pracowników niemieckiej organizacji humanitarnej Shelter Now International - czterech Niemców, dwóch Australijczyków, dwie Amerykanki i 16 Afgańczyków - zostało zatrzymanych dwa tygodnie temu. Talibowie twierdzą, że niemiecka organizacja prowadziła planową akcję nawracania na chrześcijaństwo, za co w islamskim Afganistanie grozi kara śmierci.