Sytuacja, której zbadania domagają się obrońcy praw człowieka, miała miejsce 31 stycznia w miejscowości Band-e Timur w prowincji Kandahar na południowym wschodzie Afganistanu. Afgańskie siły specjalne NDS, wspierane z powietrza przez siły USA, w akcji wymierzonej w talibów mogły zastrzelić 50 islamistycznych bojowników oraz co najmniej 20 osób cywilnych - twierdzi HRW. W swoim oświadczeniu organizacja przytoczyła relację jednego ze świadków tamtych wydarzeń. "Gdy usłyszeliśmy samoloty, zaczęliśmy uciekać, ale siły specjalne strzelały do ludzi, gdy ci jeszcze biegli" - mówił mieszkaniec Band-e Timur. Według jego relacji agenci afgańskich sił specjalnych siłą wyciągnęli też kilku mężczyzn z ich domów, po czym natychmiast ich rozstrzelali. W opublikowanym niedawno raporcie ONZ o cywilnych ofiarach afgańskiego konfliktu podano, że w 2017 roku w podobnych okolicznościach co najmniej 61 cywilów straciło życie, a 25 odniosło obrażenia. "Wydaje się, że siły NDS funkcjonują poza normalnymi strukturami dowodzenia, co skutkuje brakiem nadzoru i odpowiedzialności" - podkreślono w dokumencie.