Resort dodał, że w walkach w Kabulu, które wybuchły w niedzielę około południa, śmierć poniosło ponadto trzech żołnierzy, a 10 zostało rannych. Przedstawiciele afgańskiego rządu i policji w poniedziałek rano ogłosili, że walki w stolicy ustały po 18 godzinach. Agencja AFP, powołująca się na oficjalny bilans, informuje o łącznie 47 ofiarach ataków w Afganistanie. W tej grupie jest 36 talibów, którzy zginęli w samobójczych atakach lub w operacjach sił bezpieczeństwa, ośmiu członków sił afgańskich oraz trzech cywilów. Rebeliant, który został zatrzymany w Kabulu, twierdzi, że za atakami stoją członkowie siatki Hakkaniego. To rebelianckie ugrupowanie afgańskie z siedzibą w Pakistanie jest uznawane za największe zagrożenie dla wojsk NATO i sił afgańskich. Talibowie poinformowali, że skoordynowane ataki w stolicy i innych regionach kraju to początek wiosennej ofensywy przeciw siłom rządowym i międzynarodowej koalicji. Rzecznik talibów powiedział również, że ataki przeprowadzono w odwecie za spalenie Koranu w bazie NATO i zabicie 17 afgańskich cywilów przez amerykańskiego żołnierza, jak również w związku z nagraniem wideo ukazującym bezczeszczenie zwłok talibów przez żołnierzy piechoty morskiej USA, oddających na nie mocz. Kabulem wstrząsnęło w niedzielę co najmniej sześć skoordynowanych zamachów. Talibowie przypuścili m.in. atak na parlament oraz dzielnicę dyplomatyczną, w tym na ambasady Niemiec, Wielkiej Brytanii i USA. Zaatakowali również placówki sił rządowych i NATO w stolicach prowincji Nangarhar, Logar i Paktia. Niedzielne ataki budzą obawy o powodzenie stopniowego wycofywania wojsk zachodniej koalicji i przekazywanie odpowiedzialności za bezpieczeństwo siłom afgańskim - zauważa Reuters. Proces ten ma się zakończyć w 2014 roku.