Dyplomaci - jeden pracujący dla misji oenzetowskiej, a drugi dla misji UE w Afganistanie - opuszczą kraj w czwartek, jak zażyczyły sobie tego władze w Kabulu. - Nie widzimy żadnych podstaw dla takiej decyzji, ale szanujemy suwerenność rządu Afganistanu i mamy zamiar podporządkować się tej decyzji - powiedział rzecznik misji ONZ Alim Siddique. Dwaj dyplomaci - Brytyjczyk z Irlandii Północnej i Irlandczyk - zostali zatrzymani przed kilkoma dniami i uznani za zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego Afganistanu. Jak sprecyzował we wtorek rzecznik afgańskiego prezydenta Hamida Karzaja Homajun Hamidzada, dyplomaci "właściwie nie zostali zatrzymani, ale uznano ich za osoby niepożądane. Aresztowani natomiast zostali ich afgańscy koledzy i są teraz przedmiotem śledztwa". Mający lata doświadczeń w Afganistanie, władający lokalnymi językami i znający zawiłe struktury plemienne dyplomaci podróżowali do miasta Musa Kala w południowej prowincji Helmand - powiedział Siddique. Na początku grudnia brytyjskie, afgańskie i amerykańskie wojska odbiły Musa Kalę z rąk talibskich bojowników. Talibowie mieli nad nią kontrolę od lutego. - Byliśmy w prowincji Helmand, żeby rozmawiać z ludźmi na miejscu, żeby zrozumieć jakie są ich potrzeby, obawy. Być może są wśród nich ludzie, którzy są mniej oddani rządowi w Afganistanie - tłumaczył Siddique. Rzecznik sprecyzował, że w celu ugruntowania pokoju w Helmandzie, należy rozmawiać ze wszystkimi ludźmi zamieszkującymi tę prowincję. Siddique podkreślił, że oskarżenie dyplomatów o to, że stanowią zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego, jest "nieporozumieniem". Dodał, że obecnie kwestia ta jest wyjaśniana z afgańskim rządem. Jak podaje agencja Associated Press, władze w Kabulu, są bardzo zainteresowane spotkaniem z talibskimi przywódcami w celu przekonania ich, by zakończyli rebelię i przyłączyli się do działań władz. Jak napisał w środę brytyjski dziennik "Daily Telegraph", agenci brytyjskiego wywiadu organizowali potajemne spotkania z kilkunastoma talibskimi bojownikami. Do kilku takich spotkań miało dojść latem w okolicy Laszkar Gah - stolicy prowincji Helmand.