Jeżeli potwierdzą się informacje o fiasku negocjacji w Kandaharze i dojdzie do odwetowego ataku Amerykanów na Afganistan, to zdecydowanie największym zagrożeniem będą ataki terrorystyczne. Tak przynajmniej nieoficjalnie mówią zachodni dyplomaci, z którymi rozmawiał w Islamabadzie specjalny wysłannik RMF Jan Mikruta. Ich zdaniem frontalny atak Talibów na granice jest bardzo mało prawdopodobny. Uderzenia za strony terrorystów to jednak zupełnie inna sprawa, tym bardziej, że Talibów mogą poprzeć w Pakistanie religijni fanatycy, fundamentaliści, którzy już od kilku dni zapowiadają, że nie dopuszczą do pakistańskiego wsparcia akcji odwetowej, bo byłaby to po prostu walka niewiernych z islamem. To jednak jest czarny scenariusz. Informacje na temat negocjacji w Kandaharze są sprzeczne. Wysłannik RMF oprócz tego scenariusza usłyszał także taką informację, że na 60 procent jest już pewne, że Osama bin Laden zostanie jednak wydany Ameryce. Na pytanie, czy będzie wojna, nie ma więc na razie odpowiedzi. Natomiast pewne jest to, że prowadzenia rozmów trwają także przygotowania do wojny. Teraz wszystko w rękach ulemy - zgromadzenia islamskich przywódców z Afganistanu. To właśnie to gremium zadecyduje, czy oskarżany przez Waszyngton o zorganizowanie zamachów w USA Osama bin Laden zostanie wydany Amerykanom - taką informację podała agencja France Presse, powołując się na decyzję lidera afgańskich Talibów, mułłę Mohammada Omara. Tymczasem pakistańska delegacja rządowa przedłużyła o dzień wizytę w Afganistanie. Pakistańczycy próbowali przekonać Talibów do wydania bin Ladena. Według niepotwierdzonych doniesień, delegacja będzie dziś rozmawiać z Talibami w Kabulu.