Jak poinformował dowódca sił USA w Afganistanie generał David McKiernan, dochodzenie zostało wznowione z powodu pojawienia się nowych materiałów dowodowych. Poprzednie śledztwo wykazało, że w bombardowaniu jednej z wsi w okręgu Szindand w prowincji Herat zginęło nie więcej niż siedmiu cywilów oraz 30-35 talibów. Afgańskie źródła mówią o śmierci 90 mieszkańców wsi, w tym wielu kobiet i dzieci. Także agendy ONZ potwierdzają dane afgańskie, dodając iż wśród zabitych było aż 60 dzieci. Amerykański dowódca nie ujawnił w poniedziałek charakteru wspomnianych materiałów dowodowych - zapowiedział tylko wysłanie na miejsce incydentu w Heracie nowej ekipy śledczej. Nieoficjalne źródła w Kabulu utrzymują, że nowe dowody to znajdujące się w posiadaniu strony afgańskiej i ONZ nagrania wideo, dokonane tuż po amerykańskim nalocie na wieś Azizabad w Heracie. Na filmie pokazano ciała zabitych kobiet i dzieci. Informacja o wszczęciu amerykańskiego śledztwa w sprawie zbiegła się w czasie z nowym raportem Human Rights Watch (HRW), przedstawionym w Kabulu w poniedziałek. W dokumencie ta nowojorska organizacja zajmująca się sprawami praw człowieka, podała, że w tym roku liczba ofiar cywilnych wojny w Afganistanie wzrosła trzykrotnie w porównaniu z rokiem ubiegłym. Według HRW, w 2006 r. zginęło w walkach w Afganistanie 929 cywilów - w 2007 r. już co najmniej 1 633 a w ciągu siedmiu miesięcy obecnego roku nie mniej niż 540 cywilów. Liczba ta nie obejmuje ofiar z Heratu. Zwracając uwagę, iż śmierć cywilów powoduje wzrost nastrojów antyamerykańskich w Afganistanie, HRW wskazuje jednak także uwagę, że odpowiedzialność za ten stan rzeczy spada też na talibów, wykorzystujących często ludność cywilną w charakterze "ludzkich tarcz" w toku walk.