O świcie mężczyzna w mundurze wojskowym zbliżył się do autobusu przewożącego ludzi do pracy w ministerstwie obrony i zdetonował ładunek wybuchowy, który miał przy sobie. Według ministerstwa obrony, na miejscu zginęło 27 wojskowych i czterech cywilów, a 29 osób zostało rannych, w tym cywile. Stan 17 rannych jest poważny. Bilans ofiar jest prowizoryczny. Najprawdopodobniej będzie o wiele wyższy. Wypełniony żołnierzami autobus został całkowicie zniszczony. W pobliskich sklepach i domach mieszkalnych wypadły szyby z okien. Do zamachu przyznali się talibowie, którzy w apelu telefonicznym przypomnieli, że wcześniej zapowiadali "operacje" przeciwko armii afgańskiej podczas ramadanu. Po zamachu w Kabulu prezydent Afganistanu Hamid Karzaj zaapelował o skuteczniejszą walkę z terroryzmem na całym świecie. Ten atak "pokazuje nam, że walka z terroryzmem powinna być bardziej energiczna" - dodał. W ciągu ostatnich 19 miesięcy w atakach w Afganistanie zginęło ponad 7 tysięcy ludzi. To najkrwawszy okres od czasu obalenia w 2001 roku talibskiego reżimu przez koalicję międzynarodową pod dowództwem USA.