- Podczas tej operacji osiągnęliśmy niewiarygodny sukces. Zabiliśmy setki terrorystów, co pozwoliło ocalić setki tysięcy niewinnych osób - twierdzi rzecznik amerykańskiej X Dywizji Górskiej. Jednak dowódcy afgańscy, doświadczeni w latach wojen partyzanckich twierdzą, że finał Anakondy to nie sukces, a wręcz przeciwnie - wielkie fiasko. - Amerykanie nie słuchają nikogo, wierzą, w to, co chcą wierzyć. Ale większość terrorystów uciekła. Jak tu mówić o sukcesie - twierdzi komendant Abdul Wali Zadran. Podległe mu oddziały pierwsze weszły do Shahi Kot. Znaleziono tam jedynie ciała 20 zabitych. Mudżahedini, którzy zdobywali dolinę z drugiej strony, podają podobne liczby. Zdaniem afgańskich dowódców, Amerykanie oceniają straty talibów i Al-Kaidy, kierując się plotkami, a nie faktami. W rzeczywistości kilkuset talibów i alkaidowców wycofało się do Pakistanu i w każdej chwili może wrócić, by dalej prowadzić wojnę partyzancką.