Kierowcę zastrzelili inni hiszpańscy policjanci, którzy prowadzili szkolenie dla afgańskich policjantów w swej bazie w prowincji Badghis na północnym wschodzie kraju - poinformował minister spraw zagranicznych Hiszpanii Alfredo Perez Rubalcaba. - Nie potrafię powiedzieć, czy za tym (zamachem) stał Taliban, czy nie. Ale jest jasne, że był to zaplanowany atak. Osobnik, który otworzył ogień, dokładnie wiedział, co robi. Był to więc atak terrorystyczny - podkreślił Rubalcaba. Minister dodał, że zamachowiec był od dawna kierowcą jednego z zastrzelonych Hiszpanów, natomiast sam nie był policjantem. Pracował dla jednostki hiszpańskiej policji od czasu, gdy przed pięcioma miesiącami przybyła ona do Afganistanu. Według hiszpańskiego MSW zastrzeleni funkcjonariusze Gwardii Cywilnej - paramilitarnej formacji podległej resortowi spraw wewnętrznych - mieli po 33 lata. Ich tłumacz był obywatelem hiszpańskim pochodzenia irańskiego. Agencja Associated Press pisze, że wydaje się, iż był to najnowszy z całej serii ataków na siły międzynarodowe w Afganistanie, dokonywanych przez rebeliantów, którzy przeniknęli w otoczenie tych sił. Po środowej strzelaninie przed bazą Hiszpanów zgromadziły się "setki rozgniewanych mężczyzn", skandujących hasła religijne i rzucających kamieniami. Znów padły strzały, ale nie jest jasne, kto strzelał. Połamano ogrodzenie bazy, w kilku miejscach podłożono ogień. Spłonęła co najmniej jedna ciężarówka - informuje AP. Rzecznik rządu prowincji Szarafuddin Madżidi powiedział, że strzelano zarówno z bazy Hiszpanów, jak i w stronę bazy. Według szefa służby zdrowia prowincji Badghis Abdul Aziza Tarika, podczas tego protestu 25 ludzi zostało rannych, większość z broni palnej. Dwóch znajduje się w stanie krytycznym. Siedmiu hospitalizowanych jest w wieku poniżej 18 lat. Siły międzynarodowe w Afganistanie (ISAF) zapewniły, że ich żołnierze nie strzelali do cywilów.