Ofiar jest najprawdopodobniej więcej. Na pokładzie było - według źródeł afgańskich - sześć osób i wszystkie zginęły. Są też ofiary na ziemi. Śmigłowiec, należący do międzynarodowych sił ISAF w Afganistanie, zapalił się podobno w powietrzu, a chwilę później runął na ziemię. Miejsce katastrofy natychmiast otoczyli żołnierze ISAF. Rzecznik afgańskiego resortu obrony powiedział, że śmigłowiec rozbił się w pobliżu szosy, prowadzącej do bazy lotniczej Bagram pod Kabulem, gdzie znajduje się sztab sił amerykańskich w Afganistanie. O przyczynach katastrofy nic na razie nie wiadomo. Szef bezpieczeństwa Kabulu - Mohammad Basir Salalngi - powiedział, że śmigłowiec, który rozbił się pod Kabulem, zabił dwóch Afgańczyków, znajdujących się bezpośrednio na miejscu katastrofy. Inne źródła informowały o śmierci nawet ośmiu Afgańczyków, ale informacje te nie zostały na razie potwierdzone. W sobotę rano we wschodnim Afganistanie żołnierz amerykański zginął, kiedy jego oddział został ostrzelany. W piątek we wschodniej prowincji Kunar żołnierze amerykańscy zostali zaatakowani rakietami; jeden Amerykanin został ranny.