Dziewczyna imieniem Spogmaj powiedziała na konferencji prasowej zorganizowanej w poniedziałek przez afgańskie MSW, że brat nałożył jej kamizelkę wypełnioną materiałami wybuchowymi.Miał ją wysadzić w powietrze powodując zdalne odpalenie śmiercionośnego ładunku przy posterunku policji, ale uciekł gdy Spogmaj zaczęła szlochać. "Bałam się mojego tatusia - sympatyka talibów, więc zamiast wrócić z kamizelką do domu - zwróciłam się do policji" - wyznała Spogmaj na konferencji prasowej. Talibowie zawsze dotąd zaprzeczali, jakoby mieli posługiwać się dziećmi do przeprowadzania zamachów terrorystycznych. Jednak w marcu ub. roku, również w prowincji Helmand, dwóch chłopców zginęło, a sześciu zostało rannych, gdy w szkole podstawowej podczas lekcji, na której zaznajamiano uczniów z działaniem detonatorów, eksplodował ładunek wybuchowy umieszczony w specjalnej kamizelce. Dwa miesiące wcześniej zginęła rozerwana na strzępy ośmioletnia dziewczynka, która niosła w torbie bombę, którą miała podłożyć na posterunku policji w prowincji Uruzgan, na południu Afganistanu.