Jak relacjonuje z Kabulu specjalny wysłannik Polskiego Radia Wojciech Cegielski, wszystko działo się w dzielnicy, gdzie znajdują się ambasady i mieszkają obcokrajowcy. Jeden z zamachowców wysadził się, a trzech pozostałych wtargnęło do budynku organizacji Międzynarodowa Pomoc i Rozwój. Po kilkunastu minutach dwóch napastników zostało zabitych, ale ostatni z atakujących przez następnych 5 godzin prowadził wymianę ognia z policjantami i żołnierzami. Nad miastem cały czas latały śmigłowce, a pracownicy zaatakowanej organizacji przerażeni dzwonili do swoich bliskich z piwnicy, do której uciekli. Dopiero po północy miejscowego czasu afgańskie siły poinformowały, że wszyscy czterej napastnicy nie żyją. Lekko rannych zostało kilka osób. Wcześniej w tej samej dzielnicy Kabulu zamachowiec na motorze wjechał w brytyjski konwój i zabił sześć osób, w tym brytyjskiego ochroniarza. Z kolei na przedmieściach afgańskiej stolicy inny zamachowiec wysadził się przy amerykańskim konwoju, ale nikomu nic się nie stało. Do wszystkich trzech zamachów przyznali się talibowie. W sumie w ciągu ostatniego tygodnia w Kabulu doszło do 10 zamachów. Wszystko dzieje się w kluczowym dla Afganistanu momencie, kiedy to formowany jest nowy rząd i kończy się dotychczasowa misja NATO. Nowa, mniejsza misja ma rozpocząć się 1 stycznia.