Posterunek obserwacyjny, obsadzony przez brytyjskich spadochroniarzy z Międzynarodowych Sił Wspierania Bezpieczeństwa (ISAF) został ostrzelany przez nieznanych sprawców, na co żołnierze odpowiedzieli ogniem. Nikt z załogi posterunku nie został ranny, ale placówkę zaraz potem ewakuowano. Tymczasem później w pobliskim budynku ekipa śledcza ISAF wraz z policją afgańską znalazły zabitego postrzałem mężczyznę oraz cztery ranne osoby - dwie kobiety i dwóch mężczyzn - a także nowo narodzone dziecko. Jak się okazało, jechali oni do szpitala z rodzącą i trafili pod ostrzał. - Są jasne wskazania, że oni (spadochroniarze) do nich strzelali. Śledztwo trwa i będzie absolutnie wyczerpujące - oświadczył dzisiaj rzecznik ISAF Neil Peckham. Karzaj: jeśli będzie taka potrzeba, poprosimy o rozszerzenie mandatu ISAF Tymczasowy afgański premier Hamid Karzaj powiedział dzisiaj, że "jeśli Afganistanowi nie będzie dane żyć w pokoju", poprosi o rozszerzenie mandatu stacjonujących tam międzynarodowych sił ISAF. Karzaj nie sprecyzował, jakie warunki muszą zostać spełnione, aby zwrócił się z prośbą o szerszy mandat Międzynarodowych Sił Wsparcia Bezpieczeństwa w Afganistanie. Zdaniem Karzaja czwartkowe zabójstwo ministra lotnictwa Abdula Rahmana nie miało "motywów politycznych". - Jeśli uznamy, że istnieje potrzeba większej roli ISAF, w przyszłości o to poprosimy - powiedział Karzaj. - Zwrócimy się o wszystko, co będzie konieczne". Na tym samym spotkaniu powiedział dziennikarzom, że czwartkowe zabójstwo ministra lotnictwa Abdula Rahmana nie miało "motywów politycznych". - Tego wydarzenia nie można wiązać z ogólną sytuacją w Afganistanie - podkreślił premier. Według Karzaja w zabójstwo ministra zamieszani są wysocy oficerowie afgańskich sił bezpieczeństwa. Premier Afganistanu zapewnił, że dysponuje w tej sprawie niepodważalnymi zeznaniami świadków. Minister Abdul Rahman zginął w czwartek na kabulskim lotnisku, skąd miał odlecieć do Indii. Rozwścieczeni pielgrzymi rzucili się na niego, gdy rozeszła się plotka, że Rahman anulował lot pielgrzymkowy do Arabii Saudyjskiej, by samemu polecieć do Indii z rodziną. Wcześniej oficjalnie poinformowano o aresztowaniu w związku z zabójstwem czterech funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa. Arabia Saudyjska zgodziła się wydać dalszych trzech mężczyzn, poszukiwanych w tej samej sprawie, którzy zdołali przedostać się na jej terytorium z grupą afgańskich pielgrzymów podróżujących do Mekki. Sytuacja w Afganistanie wciąż jest bardzo napięta. Ciągle dochodzi do starć między przywódcami lokalnych plemion.