W potężnej eksplozji, która była słyszana w całym mieście, zginęło co najmniej sześć afgańskich cywilów, a 37 osób odniosło obrażenia - podał przedstawiciel ministerstwa zdrowia Said Kabir Amiri. Jak dodał, eksplozja uszkodziła ciała zabitych do tego stopnia, że niemożliwa jest ich identyfikacja. - Samochód wyładowany materiałami wybuchowymi eksplodował w pobliżu konwoju składającego się z dwóch pojazdów, przewożących zagranicznych żołnierzy - powiedział szef kabulskiej policji Ajub Salangi. Według niego wybuch uszkodził 10 okolicznych budynków. Do incydentu doszło ok. godz. 8 (5.30 czasu polskiego) w na wschodzie Kabulu. Po potężnej eksplozji, na skutek której zapaliły się okoliczne budynki, wstrząs był odczuwany nawet po drugiej stronie miasta. Na razie nikt nie przyznał się do ataku. Dowództwo NATO-wskich międzynarodowych sił w Afganistanie potwierdziło, że doszło do zamachu wymierzonego w konwój sił koalicji. Obecnie badane doniesienia o możliwych ofiarach wśród swoich żołnierzy - dodano. Początkowo informowano, że do wybuchu doszło przed domem jednego z afgańskich deputowanych. Jest to pierwszy większy zamach w afgańskiej stolicy od marca, gdy zamachowiec wysadził się w powietrze przed budynkiem ministerstwa spraw wewnętrznych podczas wizyty amerykańskiego ministra obrony Chucka Hagla. Życie straciło wówczas siedmiu Afgańczyków. Do ataku przyznali się talibscy rebelianci.