Milley nie wyjaśnił na czym mogłaby polegać współpraca z talibami, ale Associated Press przypomina, że amerykańscy dowódcy konsultowali się codziennie z talibami podczas ewakuacji z Afganistanu obywateli USA i lokalnych współpracowników zachodniej koalicji. Szef Dowództwa Centralnego USA (CENTCOM) generał Kenneth F. McKenzie, dowodzący operacją w Afganistanie, określił swoje kontakty z talibami w sprawie ewakuacji jako "bardzo pragmatyczne" i wyjaśnił, że pomagali oni zapewnić bezpieczeństwo na lotnisku w Kabulu. "Talibowie są bezlitośni" Agencja AP zwraca uwagę, że prezydent USA Joe Biden kilkakrotnie podkreślił w swych wypowiedziach, że talibowie są zdecydowanymi wrogami Państwa Islamskiego Prowincji Chorasan (IS-Ch), które 26 sierpnia przeprowadziło zamach w pobliżu lotniska w Kabulu. Francuska telewizja informacyjna France 24, powołując się na ekspertów, podała jednak, że choć talibowie i dżihadyści z IS-Ch często walczą ze sobą, to nie przeszkadza im to w pewnych sytuacjach zawierać doraźne sojusze. Szef Pentagonu Lloyd Austin powiedział podczas niedawnej konferencji prasowej, że talibowie są "bezlitośni" i dodał: "To czy się zmienią, czy nie, pozostaje kwestią otwartą". Ocenił też, że niedawne porozumienie z nimi, dotyczące ewakuacji z Kabulu, nie może raczej posłużyć za model współpracy na przyszłość. Trudna współpraca Jak komentuje agencja AP, walka USA z IS i innymi grupami dżihadystów będzie teraz bardzo utrudniona, nie tylko dlatego, że nie ma amerykańskiego kontyngentu w Afganistanie, ale też ze względu na brak informacji, bowiem nie można już liczyć na współpracę wywiadowczą z rządem w Kabulu. Trudno zakładać, że talibowie, choć skonfliktowani z IS, będą skłonni do współpracy z siłami zbrojnymi USA lub amerykańskim wywiadem - podkreśla AP. IS-Ch to operująca w Afganistanie oraz Pakistanie brutalna i fanatyczna filia Państwa Islamskiego, skłócona z talibami, których uznaje za niewystarczająco radykalnych. W środę minister Austin zapowiedział, że zakończona misja w Afganistanie nie oznacza końca walki z grupami terrorystycznymi. Zastrzegł jednak, że USA skupią się teraz na wyzwaniach związanych z Chinami, na pogłębianiu relacji z krajami regionu Indo-Pacyfiku i wzmacnianiu sojuszy.