Przedstawione ustalenia prowadzonego od kilku dni śledztwa to wyniki wstępne, na dokładniejsze raporty trzeba będzie poczekać. - Jeśli zginęli niewinni ludzie, to musiał to być wypadek. Nie atakujemy naszych sojuszników - z naciskiem podkreślał amerykański generał Dan McNeill. USA stanowczo podkreślają, że piloci biorący udział w akcji przeciwko Talibom i al-Kaidzie odpowiedzieli ogniem po tym, jak zaatakowała ich artyleria przeciwlotnicza. Możliwe jednak, że omyłkowo jako atak potraktowano strzały weselne strzały na wiwat. Wczoraj prezydent George W. Bush w rozmowie telefonicznej z afgańskim przywódcą Hamidem Karzajem wyraził współczucie w związku z incydentem i zapewnił, że podobne rzeczy już się nie powtórzą.