Do ataku doszło na ceremonii upamiętniającej 20. rocznicę śmierci przywódcy szyickiej mniejszości w Afganistanie, Abdula Alego Mazariego. Według relacji agencji EFE, podczas jednego z przemówień nieznani sprawcy ukryci w budynku nieopodal zgromadzenia otworzyli ogień w kierunku tłumu. Z kolei obecny na miejscu rzecznik premiera Abdullaha Abdullaha Fraidun Kwazun poinformował, że atak rozpoczął się od wybuchu. "Widocznie w pobliżu uderzyła rakieta" - powiedział rzecznik w rozmowie z agencją Reutera. Choć w miejscu ataku obecni byli politycy wysokiego szczebla wraz z szefem rządu na czele, żaden z nich nie ucierpiał. "Zbrodnia przeciwko ludzkości" Afgański prezydent Aszraf Ghani ocenił na Twitterze, że zamach był "zbrodnią przeciwko ludzkości i przeciwko jedności Afganistanu". Jak dotąd tożsamość sprawców jest nieznana. Jak pisze AFP, do zamachu nie przyznają się talibowie. Do ataku doszło niecały tydzień po podpisaniu porozumienia USA z Talibanem. AFP sugeruje, że za zamachem mogli stać dżihadyści z Państwa Islamskiego. Odkąd organizacja pojawiła się w Afganistanie, liczba ataków przeciwko mniejszości szyickiej znacznie się powiększyła. IS przyznało się do podobnego zamachu przeprowadzonego rok temu, podczas takich uroczystości jak w piątek.