Atak rozpoczął się przed świtem od wybuchu samochodu pułapki, następnie przez cztery godziny trwała wymiana ognia między funkcjonariuszami policji a talibami. Jak powiedział wiceminister spraw wewnętrznych Afganistanu Mohamed Ajub Solangi napastników było siedmiu i wszyscy zginęli. Wśród ofiar śmiertelnych jest student, który przypadkowo dostał się pod ostrzał. Talibowie przyznali się do ataku w SMS-ie rozesłanym do mediów. Zaatakowany posterunek znajduje się w pobliżu budynków zajmowanych przez międzynarodowe organizacje, m.in. ONZ. Afgańskie siły bezpieczeństwa wykryły ponadto co najmniej dwie przydrożne bomby na ściśle strzeżonej autostradzie łączącej Dżalalabad z Kabulem. Przeprowadzono ich kontrolowane detonacje. Czwartkowy atak to kolejny akt terroru przed rozpisanymi na 5 kwietnia wyborami prezydenckimi w Afganistanie. Kilka dni temu talibowie ostrzegli, że mobilizują wszystkie siły, by zakłócać ich przebieg, a celem zamachów mają być m.in. wszystkie osoby pracujące przy organizacji wyborów. Kandydatom ubiegającym się o urząd prezydenta przydzielono pojazdy opancerzone i ochronę. Zgodnie z konstytucją obecny prezydent Hamid Karzaj, który jest u władzy od obalenia talibów w 2001 roku, nie może ubiegać się o kolejną kadencję.