Chodzi o ostrzeżenie przez szwedzką ambasadę swoich obywateli, przebywających na Białorusi, by dla swojego dobra nie ujawniali przynależności państwowej. Placówka twierdzi, że ma informacje o pogróżkach pod adresem Szwedów . Szef służby prasowej białoruskiego MSZ odrzuca twierdzenia, że obywatelom Szwecji grozi coś na Białorusi. Andrej Sawinych powiedział, że wszyscy którzy znają Białoruś wiedzą, iż takie incydenty są niemożliwe. Do zaostrzenia stosunków między Mińskiem i Sztokholmem doszło po tym , jak Białoruś nie przedłużyła akredytacji ambasadorowi Szwecji. Innym powodem pogorszenia relacji między obu krajami było zrzucenie w lipcu przez szwedzką awionetkę na terytorium Białorusi kilkuset pluszowych misiów z hasłami obrony wolności słowa. Białorusini twierdzą, że Szwedzi naruszyli granicę państwową i chcą ,aby przyjechali oni do Mińska na przesłuchanie. Organizatorzy tej akcji zapowiedzieli jednak , że na Białoruś nie pojadą i zaproponowali, aby to prezydent Aleksander Łukaszenka przyjechał do Szwecji, gdzie opowiedzą mu jak przechytrzyć białoruską obronę przeciwlotniczą. Włodzimierz Pac/Mińsk