Film można od piątku kupić na DVD wraz z najnowszym numerem tygodnika "Diario". Dzień wcześniej prokuratura w Rzymie rozpoczęła dochodzenie, które ma wyjaśnić, czy rzeczywiście doszło do oszustw wyborczych. Film jest rezultatem dziennikarskiego śledztwa, przeprowadzonego przez Enrico Deaglio, naczelnego redaktora lewicowego tygodnika, a także przez reportera Beppe Cremagnaniego. Jego tematem jest to, co się stało 10 kwietnia, gdy rozpoczęło się liczenie głosów oddanych w wyborach. Głównymi bohaterami , w których role wcielili się aktorzy, są ówczesny premier i minister spraw wewnętrznych w jego rządzie Beppe Pisanu. Według autorów para-dokumentu, oszustwa wyborcze popełniono przy pomocy pustych kart do głosowania, które zostały uznane za głosy oddane na . Miało do tego dojść przy użyciu programu komputerowego, zainstalowanego w systemie przekazu danych z poszczególnych obwodów do ministerstwa spraw wewnętrznych, odpowiedzialnego za organizację wyborów oraz liczenie głosów. W filmie postawiono tezę, że oszustwo zostało zastopowane pod sam koniec liczenia głosów, w rezultacie czego centrolewicowa opozycja pod wodzą Romano Prodiego zdobyła tylko minimalną przewagę nad blokiem Berlusconiego. Na poparcie tej teorii Deaglio zwrócił uwagę na zanotowany podczas kwietniowych wyborów znaczny spadek odsetka pustych kart do głosowania. Jak podkreślił, wyniósł on zaledwie 1,1 procent, podczas gdy w wyborach w 2001 roku był on prawie cztery razy większy. To jego zdaniem znaczy, że puste karty uznano za ważne. Znaczące jest według niego także i to, że we wszystkich dwudziestu regionach Włoch odsetek ten był niemal identyczny, podczas gdy wcześniej notowano duże różnice geograficzne. Jako przykład podał, że przed 5 laty w regionie Kampania, czyli w okolicach Neapolu, wskaźnik ten wynosił aż 8 procent, teraz zaś był osiem razy mniejszy. W opinii autorów, za anomalię powyborczej nocy należy uznać to, że w jej środku, w połowie liczenia głosów, do rezydencji Berlusconiego udał się szef MSW. Ponadto przypomina się, że tak zwane "exit polls", czyli sondaże prowadzone przy wyjściu z lokali wyborczych, wskazywały tuż po zamknięciu lokali wyborczych w poniedziałek 10 kwietnia po południu na bardzo wyraźną przewagę bloku . Potem zaś wraz z liczeniem głosów zaczęła się ona bardzo kurczyć. Kolejnym argumentem, wysuniętym przez redakcję "Diario" jest to, że po raz pierwszy w niektórych lokalach wyborczych wprowadzono elektroniczny system głosowania. W filmie pokazano, jak łatwo jest popełnić oszustwo przy jego użyciu. To właśnie elektroniczne głosowanie wskazane jest w filmie "Zabijacie demokrację!" jako największe zagrożenie dla demokracji w krajach zachodnich. Jeszcze zanim film trafił do kiosków, prokuratura w Rzymie wszczęła dochodzenie w sprawie postawionych w nim zarzutów. Tymczasem były minister spraw wewnętrznych, obecnie senator Forza Italia Beppe Pisanu zapowiedział, że poda do sądu redaktora naczelnego tygodnika "Diario". Zarzuty zaś nazwał "całkowicie bezpodstawnymi, fałszywymi i oszczerczymi".