- Czuję moralną i polityczną odpowiedzialność za to, że nie udało mi wykorzenić tych strasznych praktyk - powiedział Bacho Achalaia. Skandal w Gruzji wybuchł w związku z pokazaniem przez stacje telewizyjne reportażu o stosowaniu tortur w gruzińskich więzieniach. Na filmie widać, jak strażnicy z więzienia w Tbilisi brutalnie znęcają się nad skazanymi. Zaraz po emisji na ulice stolicy i kilku dużych miast wyszło po kilkaset osób, aby zaprotestować przeciwko torturom. W środę do dymisji podał się minister więziennictwa, a sąd aresztował na 2 miesiące strażników zamieszanych w skandal. Prezydent Michail Saakaszwili zapowiedział, że osoby odpowiedzialne za tolerowanie takich praktyk "długo nie wyjdą na wolność". Natomiast posłowie rządzącej partii przeprosili Gruzinów mówiąc, że "teraz rozumieją, dlaczego naród bał się władzy". Lider opozycji Iraklii Alasania chce, aby przed sądem stanęli prezydent i premier. Według niego, naród powinien w trakcie październikowych wyborów parlamentarnych tak głosować, aby zmienić władze.