Szczyty G8 i G20, które odbędą się 25 i 26 czerwca w Huntsville oraz 26 i 27 czerwca w Toronto, stały się okazją do mówienia o działalności kanadyjskiej agencji wywiadu - Canadian Security Intelligence Service (CSIS). Najpierw agencja, która jest jedną z organizacji odpowiedzialnych za bezpieczeństwo, ograniczała się do lakonicznych komunikatów, że podczas obu szczytów ryzyko ataków terrorystycznych jest niewielkie. Ale we wtorek wieczorem wybuchła afera szpiegowska. Telewizja CBC pokazała duży reportaż o działalności CSIS, filmowany także wewnątrz budynku agencji - to wydarzenie bez precedensu - oraz wywiad z szefem agencji Richardem Faddenem. Fadden powiedział, że wśród kanadyjskich urzędników są osoby, w tym nawet ministrowie dwóch rządów prowincjonalnych, pozostający pod wpływem obcych rządów. Fadden nie podał żadnych nazwisk ani prowincji, których dotyczy problem. Przyznał jednak, że CSIS podejrzewa wielu urzędników w prowincji Kolumbia Brytyjska (na zachodzie kraju). Problem ma polegać na tym, że niektórzy politycy zaczęli tak zmieniać politykę swoich prowincji, by uwzględniała potrzeby krajów innych niż Kanada - tłumaczył szef wywiadu. W środę jednak Fadden przekazał prasie oświadczenie, w którym zaznaczył, że swoje wypowiedzi chce uzupełnić o należny im kontekst - podała CBC. Potwierdził, że CSIS zgodnie ze swoim mandatem analizuje możliwe zagrożenia dla Kanady, w tym - zagrożenia ze strony wpływu obcych państw. I dodał, że obecnie żaden z przypadków nie jest na tyle niebezpieczny, by informować o nich rządy prowincji. Więcej komentarzy ma nie być. Dla Kanadyjczyków takie informacje to szok - Kanada prowadzi otwartą politykę imigracyjną i oficjalnie jest krajem wielokulturowym, co oznacza, że rząd nie próbuje doprowadzić do wchłonięcia przez kanadyjski "melting pot" tradycji przywożonych przez emigrantów. Okazuje się jednak, że - jak wynika z wypowiedzi Faddena - wiele grup etnicznych stało się przyczółkiem obcych wywiadów w Kanadzie. Często rekrutują one przyszłych współpracowników na uniwersytetach czy w rozmaitych stowarzyszeniach. To zarówno problem kradzieży tajemnic państwowych, jak i np. kradzieży tajemnic przemysłowych. Dziennik "The Globe and Mail" przypomniał, że od wielu lat CSIS ostrzegała, choć w mniej wyrazisty sposób niż obecnie, że w Kanadzie istnieje poważny problem tzw. agentów wpływu innych państw. Obecnie, choć nie wprost, to jednak Fadden potwierdził, że jednym z krajów, których wywiady aktywnie działają w Kanadzie, są Chiny. Te zarzuty padły dosłownie kilka godzin przed przylotem prezydenta Chin Hu Jintao do Kanady. Gabinet premiera Stephena Harpera, jak podała CBC, przekazał tylko, że nie ma wiedzy o sprawach wskazanych przez agencję wywiadu i odesłał dziennikarzy do CSIS. W środę - jak poinformowała CBC - premier Kolumbii Brytyjskiej Gordon Campbell uznał rewelacje CSIS za szokujące i nieodpowiedzialne, zarzucił też szefowi agencji brak profesjonalizmu. Zażądał dokładniejszych wyjaśnień i to w ciągu jednego dnia. Z kolei premier Ontario Dalton McGuinty, jak podał na swoich stronach internetowych dziennik "The Globe and Mail", powiedział w środę - jeszcze zanim szef CSIS przekazał swoje dodatkowe oświadczenie - że Kanadyjczykom należy się więcej wyjaśnień i wezwał do utworzenia niezależnej komisji, która zbadałaby zarzuty CSIS. Afera szpiegowska wokół kanadyjskich spotkań G8 i G20