Niemiecka prokuratura federalna wydała oświadczenie, informujące o aresztowaniu 31-letniego mężczyzny podejrzanego o szpiegostwo, ale nie podała żadnych szczegółów. "Kanclerz również została poinformowana o tym wczoraj" - powiedział Seibert dziennikarzom w Berlinie. Odmówił skomentowania doniesień tygodnika "Der Spiegel" i dziennika "Sueddeutsche Zeitung", że aresztowany pracował dla niemieckiego wywiadu BND. Według tych mediów mężczyznę podejrzewano o przekazywanie informacji o niemieckiej komisji parlamentarnej prowadzącej dochodzenie w sprawie działań amerykańskiego wywiadu i innych służb specjalnych w Niemczech. "Bild" informuje w udostępnionym w piątek materiale, który ma zostać opublikowany w sobotę, że mężczyzna dwa lata działał jako podwójny agent i wykradł w tym czasie 218 poufnych dokumentów, z których trzy dotyczyły komisji parlamentarnej. Sprzedał dokumenty za 25 tys. euro - napisała gazeta, powołując się na źródła w służbach bezpieczeństwa. "Sueddeutsche Zeitung" oraz rozgłośnie WDR i NDR podały, że podwójnego agenta zatrzymano w związku z podejrzeniem, że kontaktował się on z agentami wywiadu rosyjskiego. Wtedy mężczyzna przyznał się do współpracy z Amerykanami. Informując o aresztowaniu podwójnego agenta z BND pracującego dla USA, agencja Reutera, powołała się na "dwóch polityków zaznajomionych z tą sprawą". Reuters podkreśla, że sprawa ta grozi dalszym wzrostem napięcia w stosunkach Berlin - Waszyngton, obciążonych już, gdy w zeszłym roku wyszło na jaw, że amerykańska Agencja Bezpieczeństwa Narodowego (NSA) masowo inwigilowała także obywateli niemieckich; na podsłuchu miał być m.in. telefon komórkowy kanclerz Merkel. Informatorzy agencji Reutera powiedzieli, że aresztowany przyznał się do przekazywania Amerykanom szczegółowych informacji na temat niemieckiej specjalnej komisji parlamentarnej, powołanej do zbadania sprawy inwigilacji NSA, ujawnionej przez Edwarda Snowdena. Reuters ujawnia, że obaj politycy, którzy zastrzegli sobie anonimowość, są członkami dziewięcioosobowej komisji parlamentarnej, której posiedzenia są poufne i która odpowiada za nadzór nad wywiadem. Niektóre posiedzenia komisji ds. NSA również są poufne. Jeden z informatorów powiedział, że aresztowany "nie miał bezpośredniego kontaktu z komisją śledczą". Dodał, że mężczyzna ten dobrowolnie zaoferował swe usługi Amerykanom. Rzecznik Seibert powiedział: "Nie traktujemy sprawy szpiegostwa dla obcych agencji wywiadowczych lekko". Na pytanie, czy kanclerz Merkel rozmawiała o tym z prezydentem USA Barackiem Obamą podczas ich rozmowy telefonicznej w czwartek wieczór, odparł, że rozmawiali oni o sprawach zagranicznych, koncentrując się na Ukrainie. Nie powiedział, czy rozmawiali o aresztowaniu agenta. Ambasada USA w Berlinie, Departament Stanu w Waszyngtonie, Biały Dom i Rada Bezpieczeństwa Narodowego odmówili skomentowania tych informacji. Deputowani partii opozycyjnych w Niemczech wezwali do wyciągnięcia konsekwencji dyplomatycznych, jeśli oskarżenia okażą się prawdziwe. Martina Renner, przedstawicielka Lewicy w komisji parlamentarnej, powiedziała, że sprawa ta wskazuje na to, że ktokolwiek, kto szczegółowo badał ujawnione przez Snowdena rewelacje, był na celowniku amerykańskich agencji wywiadowczych. Według niej komisja wysłuchała w czwartek zeznań dwóch byłych pracowników NSA, Thomasa Drake'a i Williama Binneya. Drake zeznał, że współpraca między NSA a BND nasiliła się po zamachach z 11 września 2001 roku na USA i BND określił mianem "przybudówki" NSA. "Jeśli doniesienia mediów potwierdzą się, wówczas nie może być tylko reakcji prawnej, musi być też odpowiedź polityczna" - powiedziała Renner. Szef komisji do sprawy inwigilacji NSA Patrick Sensburg powiedział, że jej członkowie od dawna obawiali się, iż mogą być namierzani przez agentów obcych wywiadów i podjęli stosowne kroki w tej sytuacji.