Wśród zniszczonych dokumentów znalazły się m.in. deklaracje córki prezydenta Jacquesa Chiraca, a także dwóch byłych premierów i kilku ministrów. Choć policja odmawia wypowiedzi na ten temat, wielu komentatorów nie wierzy, że zniknięcie było przypadkowe. Urzędnik musiałby bowiem przez przypadek wyjąć je z sejfu i wrzucić do biurowej niszczarki. Według niektórych francuskich mediów, chodzi o zakulisowe manewry polityczne, w tym także szantażowanie ewentualnych kandydatów w mających się odbyć we Francji za dwa lata wyborach prezydenckich.