Sprawa dotyczy czasów, gdy Chirac nie był jeszcze prezydentem Francji, tylko merem jej stolicy. Według znalezionych dokumentów wydawał on z miejskiej kasy równowartość 100 dolarów dziennie tylko na herbatę, kawę i konfitury. Trzy razy więcej płacił za owoce i warzywa. Stołeczna prokuratura podejrzewa, że chodzi o naciągane rachunki, ale zdaniem prokuratora sprawa uległa już przedawnieniu. Inne zdanie ma jednak następcą Chiraca w paryskim merostwie. Według niego, nie chodzi o zwykłe błędy w księgowości, tylko o celowe fałszowanie oficjalnych dokumentów.