Według niedzielnego sondażu instytutu badania opinii publicznej Emnid, na wschodzie Niemiec AfD może liczyć obecnie na 23 proc. głosów. Tuż za nią znalazła się CDU z 22-procentowym poparciem i postkomunistyczna Lewica z 14 proc. Na Zielonych w byłej NRD chce głosować 13 proc. ankietowanych, na SPD - 11, a na liberalną FDP - 7 proc. 1 września odbędą się wybory do landtagów Brandenburgii i Saksonii, zaś 27 października - do landtagu Turyngii. We wszystkich tych landach Alternatywa dla Niemiec ma szansę na zdobycie pierwszego miejsca. Prawie na pewno nie utworzy jednak lokalnych rządów: wszystkie pozostałe ugrupowania wykluczają koalicję z prawicowym ugrupowaniem, choć przyznają, że sytuacja nie będzie łatwa. Duża liczba mandatów zdobytych przez AfD prawie uniemożliwia budowanie dwupartyjnych koalicji i wymaga trzeciego partnera. "O koalicjach będziemy rozmawiać po wyborach. Jedno mogę powiedzieć na pewno: socjaldemokraci nie będą współpracować z AfD" - zapewniał premier Brandenburgii Dietmar Woidke (SPD). Alternatywa dla Niemiec powstała w 2013 roku, jako partia występująca przeciwko polityce kanclerz Niemiec Angeli Merkel w czasie kryzysu finansowego strefy euro. Sprzeciwiała się ona ratowaniu Grecji i postulowała - w razie konieczności - wyjście RFN ze strefy euro. W wyniku wewnętrznych sporów i walk o władzę zmieniła później profil na antyimigrancki i antyislamski, dokładając jednocześnie starań, by nie być kojarzoną z neonazistowską NPD (byli członkowie NPD i innych partii neonazistowskich nie mogą być członkami AfD). W ugrupowaniu istnieje jednak stronnictwo wyraziście ksenofobiczne i rewizjonistyczne. Jest ono skupione wokół Bjoerna Hoecke - szefa frakcji AfD w landtagu Turyngii. To właśnie ten polityk nazwał pomnik ofiar Holokaustu w Berlinie "pomnikiem hańby". Jak pokazują badania dotyczące przepływu wyborców, AfD przede wszystkim mobilizuje elektorat dotychczas niegłosujący oraz odbiera poparcie chadekom, a w byłej NRD - partii Lewica. Na poziomie całego kraju AfD cieszy się poparciem 14 proc. obywateli