Własenko powiązał rozpoczęcie przez byłą premier głodówki z jej piątkowym przymusowym przewiezieniem do szpitala przez funkcjonariuszy więziennych. Tymoszenko od wielu tygodni skarży się na bóle kręgosłupa, ale nie wyraziła zgody na pobyt w ukraińskim szpitalu. Niemieccy lekarze, którzy ją badali, orzekli, że opozycjonistka musi być leczona w specjalistycznej klinice. - Na rękach (Tymoszenko) ma siniaki a na brzuchu wielki krwiak, który wciąż widać, choć minęły już cztery dni - powiedział adwokat Serhij Własenko. Dodał, że jest to rezultat przewożenia byłej premier do szpitala. Według adwokata z tego powodu przez dwa dni nie mógł on skontaktować się ze swoją klientką. Własenko zaznaczył, że swoją głodówką Tymoszenko chce zaprotestować przeciwko temu, co dzieje się na Ukrainie i co dzieje się z nią w więzieniu. "To nie miało miejsca" Służba więzienna Ukrainy zaprzeczyła, jakoby użyto siły przy przewożeniu Tymoszenko do szpitala. - To nie miało miejsca. Transportowali ją pracownicy pogotowia ratunkowego, a nasi funkcjonariusze tylko asystowali. Przenoszono ją na rękach tylko tam, gdzie nie mogła iść, po schodach - powiedział dziennikarzom zastępca szefa kolonii karnej w Charkowie Ihor Kołpaszczykow. Przedstawiciel władz więziennych nie potwierdził, ani nie zaprzeczył informacjom, że Tymoszenko rozpoczęła strajk głodowy. 51-letnia Tymoszenko usłyszała wyrok siedmiu lat więzienia w październiku 2011 roku. Ukarano ją za nadużycia przy zawieraniu umów gazowych z Rosją w 2009 roku. Była premier jest przekonana, że działania wokół niej inspiruje prezydent Wiktor Janukowycz, z którym przegrała wyścig o prezydenturę na początku 2010 roku. W ubiegły czwartek w Charkowie rozpoczął się kolejny proces byłej premier, w którym występuje ona jako oskarżona o machinacje finansowe z lat 90., gdy kierowała firmą handlującą gazem. Jeśli jej wina zostanie udowodniona, Tymoszenko może zostać skazana nawet na 12 lat.