Pytany w radiu France Info o sprawę Strauss-Kahna, Kiejman podkreślił, że przypomina ona pod pewnymi względami tzw. aferę Polańskiego, związaną z oskarżeniem go w latach 70. o seks z nieletnią w USA. W opinii Kiejmana, decydując w poniedziałek o tymczasowym zatrzymaniu Strauss-Kahna w areszcie, sąd w Nowym Jorku obawiał się, że ten opuści na zawsze Stany Zjednoczone, jak zrobił to ponad 30 lat temu Polański, mający podobnie jak szef MFW francuskie obywatelstwo. "Sprawa Polańskiego odgywa nieświadomą rolę w tej całej aferze, nawet jeśli oba przypadki różnią się pod względem procedur" - zaznaczył adwokat. W jego opinii, władze w Paryżu "nie powinny ingerować w amerykańską sprawiedliwość" w kwestii Strauss-Kahna, ponieważ - jak to ujął - francuski wymiar sprawiedliwości "nie ma prawa nikogo pouczać". Kiejman uważa jednak, że Francja powinna sprzyjać szybkiemu wyjściu Strauss-Kahna z aresztu przed czekającym go procesem. "Oczekuję od francuskiego ministra spraw zagranicznych, że zażąda od naszego przedstawicielstwa dyplomatycznego (w USA), aby zaświadczyło, iż DSK (Dominique Strauss-Kahn) stawi się na wszelkie wezwanie amerykańskiego sądu" - zaznaczył Kiejman. Nowojorski sąd postanowił w poniedziałek, że 62-letni Strauss-Kahn, zatrzymany w niedzielę pod zarzutem próby gwałtu na pokojówce, pozostanie w areszcie przynajmniej do następnego przesłuchania w sądzie w najbliższy piątek. Sąd odrzucił prośbę o zwolnienie aresztowanego za kaucją wysokości 1 miliona dolarów. Prokuratura wskazywała na obawy, że w razie zwolnienia z aresztu Strauss-Kahn mógłby uciec do ojczystej Francji.