Rosyjski konwój czeka na certyfikację Czerwonego Krzyża. Dopiero po uzyskaniu tych dokumentów ukraińscy pogranicznicy i celnicy będą mogli rozpocząć sprawdzanie tirów. Kreml oskarża Kijów o to, że ukraińskie wojska planują zaminowanie pojedynczych odcinków drogi do obwodu ługańskiego, aby zniszczyć samochody z ładunkiem humanitarnym. Tymczasem Kijów już od kilku dni podkreśla, że rosyjski konwój może być wykorzystany przez Rosjan i współpracujących z nimi separatystów do prowokacji mających na celu zaostrzenie konfliktu. Zastępca szefa administracji ukraińskiego prezydenta Walery Czałyj powiedział, że jeśli z rosyjskim konwojem humanitarnym coś się stanie, będzie to szeroko zakrojona prowokacja. Część trasy, po której ma jechać konwój, kontrolowana jest przez prorosyjskie bojówki. Czałyj zaznaczył, że separatyści wciąż prowadzą działania wojenne na terytorium planowanego przejazdu konwoju. Natomiast ukraińskie wojska, jak podkreślił wiceszef administracji prezydenta, nie prowadzą ostrzału planowanej trasy. - Nie damy się wciągnąć w tę prowokację - zaznaczył przedstawiciel ukraińskiej głowy państwa.