Wnioski takie gazeta wyciąga z książki znanego publicysty Boba Woodwarda zatytułowanej "Obama's Wars" (Wojny Obamy), która ukaże się w przyszłym tygodniu. Jest ona oparta na dokumentach oraz rozmowach Woodwarda, wieloletniego dziennikarza "Washington Post", z przedstawicielami amerykańskiej administracji, a nawet z samym prezydentem USA. Książka opisuje administrację rozdartą co do strategii w Afganistanie. Szanse na jej powodzenie podają w wątpliwość m.in. wiceprezydent Joe Biden, doradca prezydenta ds. Afganistanu Douglas Lute czy specjalny wysłannik rządu do Afganistanu i Pakistanu Richard Holbrooke. Ten ostatni miał powiedzieć, że "strategia nie może się powieść". Chociaż wewnętrzne podziały były wcześniej znane, książka sugeruje, jakoby były one głębsze niż sądzono. Woodward przywołuje słowa Bidena, który miał nazwać Holbrooke'a "najbardziej egoistycznym draniem, jakiego spotkałem". Oprócz wewnętrznych podziałów, książka ujawnia także nowe informacje na temat walki z terroryzmem. Zdaniem Woodwarda, Amerykanie mają trzytysięczną "tajną armię" w Afganistanie - oddziały do walki z terrorystami, składające się przede wszystkim z Afgańczyków, którzy chwytają i zabijają talibskich bojowników i szukają wsparcia na terytoriach plemiennych. Jak pisze "NYT", w przeszłości pojawiały się informacje o tego typu oddziałach dowodzonych przez CIA, lecz nie aż tak licznych. Ponadto, według Woodwarda, z informacji amerykańskiego wywiadu wynika, że u afgańskiego prezydenta Hamida Karzaja zdiagnozowano psychozę maniakalno-depresyjną, na którą jakoby miał się leczyć. Autor nie podaje jednak szczegółów, a "New York Times" przypomina, że huśtawki nastrojów u Karzaja były wyzwaniem dla administracji Obamy. Samego Obamę Woodward opisuje jako profesjonalistę, który potrafi postawić się, gdy wojskowi próbują zmusić go do decyzji, co do których nie jest przekonany. Gdy prezydent zgodził się na wysłanie 30 tys. dodatkowych żołnierzy do Afganistanu, Pentagon poprosił o kolejne 4,5 tys., na co Obama już nie pozwolił. Jak pisze Woodward, prezydent stracił panowanie nad sobą i krzyknął: "Tego nie zrobię!".