W liście wysłanym do państw Unii Europejskiej, Komisji Europejskiej, NATO, ONZ i OBWE Adamkus nie krył zaniepokojenia z powodu jednostronnych poczynań Moskwy w stosunku do Tbilisi w związku z konfliktem w separatystycznych republikach w składzie Gruzji. W ubiegłym tygodniu prezydent Wałdimir Putin wydał dekret, nakazujący rządowi Rosji nawiązanie kontaktów z władzami Abchazji i Osetii Południowej, a także podjęcie z nimi współpracy w sferach gospodarki, nauki, kultury, oświaty i informacji. Dekret ten oznacza, że Moskwa, nie uznając de iure niepodległości tych dwóch zbuntowanych prowincji Gruzji, de facto zamierza je traktować jak republiki i regiony Federacji Rosyjskiej. Prezydent Litwy napisał w liście: "Takie działania (...) destabilizują sytuację w regionie i szkodzą międzynarodowym wysiłkom w celu pokojowego rozwiązania konfliktu". Zdaniem Adamkusa, ważne jest też, by "Unia Europejska i NATO nadal zajmowały zdecydowane stanowisko w sprawie Gruzji". "NATO powinno przyjąć dla Gruzji Plan Działań na rzecz Członkostwa w NATO (ang. MAP), co sprzyjałoby realizacji reform w tym kraju i szybszemu rozstrzygnięciu zamrożonych konfliktów" (w Abchazji i Osetii Płd.) - napisał Adamkus. Na niedawnym szczycie w Bukareszcie NATO nie zdecydowało się na objęcie Gruzji (i Ukrainy) planem MAP - co Rosja poczytuje sobie za sukces - a jedynie złożyło tym krajom ogólną obietnicę przyjęcia w swe szeregi. Sprawą MAP dla obu państw mają zająć się w grudniu szefowie MSZ państw NATO. Te kraje Sojuszu Północnoatlantyckiego, które są przeciwne nadaniu MAP Tbilisi (i Kijowowi), oficjalnie wskazują w przypadku Gruzji na uwikłanie w wewnętrzne konflikty w Osetii Południowej i Abchazji, a w przypadku Ukrainy na niewystarczające poparcie społeczeństwa dla członkostwa w NATO.