Ksenia Chudoliej z białoruskiej stacji telewizyjnej STV przygotowała reportaż o galopującym wzroście cen w krajach Zachodu. Nie zabrakło też przykładów z Polski. Na nagraniach widać sklepowe półki z napojami i owocami, sporo miejsca poświęcono również cenom paliwa w naszym kraju. Analiza materiału pojawiła się na kanale Wieści ze Wschodu, który monitoruje, co dzieje się u naszych sąsiadów. - Każdy kij ma swa końce - twierdzi na wstępie reporterka, odnosząc się do nałożonych na Rosję, ale też na Białoruś sankcji. W swoim materiale przekonuje, że "zachodnie sankcje odbiły się od adresatów rykoszetem i uderzyły w mieszkańców USA i Unii Europejskiej". - Byłem zmuszony odstawić samochód i chodzić na piechotę, bo nie mogę sobie pozwolić, żeby zatankować - przekonuje jeden z bohaterów materiału, czarnoskóry mężczyzna mówiący po angielsku. Inny stwierdza, że Joe Biden wszystkie pieniądze oddaje Ukrainie: - Dlaczego nie nam? My też walczymy. Walczymy o życie w Ameryce. Deficytowa sól, zboże droższe od ropy - W Kijowie za kilogram deficytowej soli płaci się trzy dolary - przekonuje Ksenia Chudoliej. Według niej śniadanie Brytyjczyka podrożało w ciągu roku o 40 funtów.Przypomina też słowa Alaksandra Łukaszenki, według którego "zboże jest w praktyce nowym złotem i ropą, a może być nawet jeszcze droższe. - Rok przecierpimy, a potem zobaczycie, przyjdą do nas, będą nas przepraszać i prosić, żeby z nimi współpracować - przekonuje cytowany w reportażu Łukaszenka.W materiale pokazano też potykającego się na schodach Joe Bidena. - Czy Joe będzie musiał zlecieć z jeszcze wielu rządowych schodów? - pyta reporterka. W swoim materiale przekonuje też, że uchodźcy z Ukrainy przestają być mile widziani w krajach Zachodu. "Estonia postanowiła zakwaterować prawie 2 tys. uchodźców na statku pasażerskim. Widocznie to aluzja: pora ruszać w drogę". Białoruska propaganda w akcji Materiał białoruskiej telewizji to kolejna odsłona propagandy, którą przed miesiącem narzucił Łukaszenka. Podczas wizyty w swojej rodzinnej miejscowości Kopyś na wschodzie Białorusi Łukaszenka apelował o "przyjaźń". - Chciałbym poprosić swoich kolegów polityków, nie stwarzajmy problemów naszym ludziom, mają ich teraz wystarczająco dużo. Zobaczcie, co się dzieje z sąsiednią Litwą, Łotwą i Polakami - mówił. Później Łukaszenka, jeden z głównych sprzymierzeńców Putina, kontynuował swój wywód, udając zatroskanie losem Ukraińców. - Oni byli tacy szczęśliwi, weseli. Żyli w zamożnym świecie, wszystko u nich było. I gdzie są dzisiaj? Stoją wzdłuż granicy i proszą o wpuszczenie na Białoruś. Żeby im kupić kaszę gryczaną. Tam kaszy, soli nie ma, o sól nas proszą - stwierdził.