21 maja wieczorem Roman wyszła pobiegać na plażę w okolicach miasta White Brock, leżącego na południowym zachodzie Kanady, tuż przy granicy z USA. Z powodu przypływu studentka zeszła z plaży i nieświadomie znalazła się na terytorium USA, w stanie Waszyngton, gdzie trafiła na amerykańskich policjantów. Kobietę zatrzymano; nie miała przy sobie żadnych dokumentów. Mimo zapewnień, że nie wiedziała, iż wchodzi na terytorium USA, została przewieziona do pilnie strzeżonego ośrodka zatrzymań w Tacomie, koło Seattle, ok. 200 km od miejsca, gdzie biegała. Zdaniem dziewczyny była tam traktowana jak kryminalistka. Roman później pozwolono skontaktować się z matką, która mieszka w Kanadzie i u której dziewczyna była na wakacjach. Kobieta przekazała kanadyjską wizę i paszport zatrzymanej. Władze USA zwróciły się jednak do Kanady o potwierdzenie autentyczności tych dokumentów. Z powodu czasu, który był potrzebny do przeprowadzenia tych procedur, studentka była w areszcie 15 dni, razem z zatrzymanymi imigrantami. Roman, ze względu na ten incydent, otrzymała zakaz wjazdu na terytorium USA. O incydencie informują liczne media we Francji, gdzie sprawa odbiła się szerokim echem i jest postrzegana jako absurdalny wynik ostrej polityki migracyjnej administracji prezydenta USA Donalda Trumpa.