Od roku w każdy piątek o godzinie 9 rano lekarz weterynarii Manuel Bongiorno wchodzi do placówki medycznej w miejscowości Castelvetrano koło Trapani, w której jest zatrudniony. Podpisuje listę pracowników i wychodzi; wszystko zgodnie z kontraktem dotyczącym wymiaru świadczonych przez niego usług. Opisany przez media paradoks to rezultat polityki władz regionu Sycylia, które od lat krytykowane są za podejmowanie absurdalnych decyzji i przerost biurokracji. W tym przypadku to wynik zastosowania systemu, według którego podpisano kontrakty z weterynarzami, w pierwszej kolejności świadczącymi usługi w pełnym wymiarze godzin i otrzymującymi wielotysięczne wynagrodzenie. Ale podpisania podobnych stałych umów z publicznymi placówkami zażądali także i ci weterynarze, którzy wykonują sporadyczne usługi wzywani do gospodarstw rolnych, czy do zadań specjalnych w ramach walki z chorobami bydła na Sycylii. Także w tym przypadku władze regionalne postanowiły zastosować identyczny system naliczenia ich pensji i wymiaru pracy: wysokość ich wynagrodzenia za te usługi podzielono przez przysługującą lekarzom tej specjalności stawkę. Niektórzy przymknęli oko na bezsens tej metody w ich sytuacji i uznali, że warto podpisać nawet najbardziej symboliczny kontrakt z publiczną służbą zdrowia po to, by wejść do jej systemu w nadziei na poprawę warunków umowy w przyszłości. Są więc weterynarze zobligowani do pracy przez 45 minut lub nawet 4 minuty w tygodniu. Rekordzistą jest właśnie doktor Manuel Bongiorno. Media opublikowały kopię jego kontraktu, w którym napisano, że zobowiązany jest do świadczenia pracy przez minutę raz na tydzień. "Jaką przyszłość ma nasz kraj, jeśli władze regionu wyznaczają tak bezsensowne reguły?"- zapytał publicysta dziennika "Corriere della Sera" Gian Antonio Stella. Przypomina się, że w swym expose w parlamencie nowy premier Włoch Matteo Renzi zapowiedział walkę z absurdami włoskiej biurokracji.