- Nie do mnie należy kwestia opisywania państwa. Nazwijcie się Żydowską Republiką Socjalistyczną; to nie jest moja sprawa - powiedział Mahmud Abbas, umiarkowany polityk wspierany przez Zachód. - Jeśli nie chcecie utworzenia dwóch państw, to czego chcecie? - zapytał w przemówieniu Abbas. - Wiem jedynie, że państwo Izrael leży w obrębie granic z 1967 roku, ani jednego centymetra więcej ani mniej. Czego innego nie zaakceptuję - podkreślił. Odniósł się do obszarów Zachodniego Brzegu Jordanu i Strefy Gazy - terenów okupowanych przez Izrael od czasu wojny z tego właśnie roku. Abbas dodał, że Palestyńczycy nie poddadzą się izraelskim czy międzynarodowym naciskom, by wznowić rozmowy z Izraelem, dopóki nadal będą budowane żydowskie osiedla. Zaznaczył, że warunkiem wstępnym wszczęcia tych negocjacji jest całkowite zamrożenie osadnictwa. Premier Izraela oświadczył w zeszłym tygodniu, że nie będzie możliwości dokonania postępu na drodze dyplomatycznej i osiągnięcia porozumienia pokojowego bez uznania przez Palestyńczyków Izraela jako państwa żydowskiego. Netanjahu zaznaczył jednak, że nie jest to warunek wstępny do otwarcia negocjacji pokojowych. Premier Izraela popiera budowę osiedli i nie akceptuje utworzenia państwa palestyńskiego, co jest głównym celem wspieranych przez USA izraelsko-palestyńskich rozmów pokojowych, obecnie zamrożonych. Zarówno Netanjahu, jak i Abbas planują odrębne wizyty w Waszyngtonie w maju - pierwsze spotkania z prezydentem USA Barackiem Obamą od kiedy objął urząd w styczniu.