Prokuratura uważa 94-letniego mężczyznę pomimo zaawansowanego wieku za zdolnego do udziału w procesie. Emeryt z Meklemburgii oskarżony jest o pomocnictwo w zamordowaniu co najmniej 3681 osób. Zdaniem prokuratury oskarżony służył od 15 sierpnia do 14 września 1944 r. jako sanitariusz w obozie koncentracyjnym i zagłady Auschwitz-Birkenau. W tym czasie w obozie zostało zagazowanych bezpośrednio po przyjeździe co najmniej 3681 osób. Nadprokurator Hans Foerster powiedział agencji dpa, że z punktu widzenia oskarżenia o pomocnictwo w mordzie decydujące jest to, iż oskarżony znał profil obozu jako miejsca zagłady i swoją działalnością wspierał jego funkcjonowanie. Jego zdaniem oskarżony nie musiał osobiście uczestniczyć w zabijaniu więźniów. Akt oskarżenia przeciwko esesmanowi z Meklemburgii jest wynikiem pracy Urzędu do spraw Ścigania Zbrodni Nazistowskich w Ludwigsburgu, który gromadzi obciążające materiały o hitlerowskich przestępcach. Od dwóch lat prokuratorzy z Ludwigsburga analizują ponownie sprawy związane z obozami Auschwitz i Majdanek. Placówka w Ludwigsburgu kieruje materiał dowodowy do prokuratur właściwych dla miejsca zamieszkania podejrzanych o zbrodnie wojenne, a następnie prokuratury decydują o wniesieniu aktu oskarżenia bądź umorzeniu śledztwa. W minionych miesiącach zdecydowanie wzrosła liczba postępowań przeciwko byłym esesmanom z załóg wartowniczych w Auschwitz i innych obozów. Do niedawna byli oni bezkarni, ponieważ niemiecki Trybunał Federalny orzekł w 1969 roku, że warunkiem skazania za pomoc w morderstwach jest udowodnienie indywidualnej winy oskarżonego. Ze względu na brak świadków zbrodni było to w większości przypadków niemożliwe. Przełomowe znaczenie dla ścigania sprawców tej kategorii przestępstw miało skazanie na pięć lat więzienia Johna Demjaniuka, strażnika w obozie w Sobiborze. Sąd w Monachium uznał go w 2011 roku za winnego współuczestnictwa w zamordowaniu ponad 28 tys. więźniów, pomimo braku dowodów na popełnienie konkretnych czynów.