Ze swoich prywatnych pieniędzy Berlusconi wsparł m.in. zniszczoną w trzęsieniu ziemi szkołę na południu kraju, stowarzyszenie "Dzieci Scampii" z Neapolu, opiekujące się najmłodszymi mieszkańcami dzielnicy miasta kontrolowanej przez kamorrę, szpital San Raffaele w Mediolanie, włoskie stowarzyszenie na rzecz walki z białaczką. Cała lista - podkreślono w telewizji premiera - zajmuje trzy strony. Telewizja przedstawiła przykłady sum, jakie przekazał premier na różne cele charytatywne: 50 tysięcy euro dla włoskiego stowarzyszenia chorych na amyloidozę, 40 tysięcy euro dla uniwersytetu w Bolonii, pół miliona euro dla domu opieki dla seniorów w Mediolanie, 5 milionów euro dla kościelnej wspólnoty Spotkanie, niosącej pomoc m.in. byłym narkomanom. - Za pomoc tę Berlusconi nie otrzymał z całą pewnością nic w zamian oprócz wdzięczności - zauważył dziennik w należącej do niego stacji. O dobroczynnej działalności szefa rządu poinformowano tuż przed spodziewaną we wtorek decyzją sędziego, który rozpatruje wniosek prokuratury z Mediolanu o natychmiastowe osądzenie premiera w sprawie prostytucji nieletnich. Chodzi o rozwiązłe przyjęcia w jego domu, których młode uczestniczki, w tym nieletnia Ruby, otrzymywały pieniądze. Przypomina się, że wśród akt prokuratury są dowody czeków wystawionych przez szefa rządu, które mają być dowodami w sprawie. Dziennik w telewizji Mediaset podał tymczasem, że dla obrony Berlusconiego owe czeki to wyłącznie jego "działalność dobroczynna" i udzielenie pomocy osobom w potrzebie, co już sam wcześniej mówił. Wszystko wskazuje na to, że wyemitowany w poniedziałek materiał jest elementem strategii obrony premiera, któremu wcześniej wrogi wobec niego dziennik "La Repubblica" wytknął, że w ubiegłym roku wydał 2,5 miliona euro na rozwiązłe zabawy, nazywane "bunga bunga".