Na konferencji prasowej Sohana Jawed, ubrana w szkolny mundurek, relacjonowała, że w sobotę w drodze do szkoły w Peszawarze dwie kobiety wciągnęły ją do samochodu, w którym znajdowało się już dwóch mężczyzn. Jedna z porywaczek zatkała dziewczynce usta chusteczką do nosa, w wyniku czego straciła ona przytomność. Gdy ocknęła się i zaczęła krzyczeć, kobieta podała jej ciastka, po których uczennica ponownie zemdlała. Obudziła się w obcym domu, gdzie została zmuszone przez porywaczy do założenia - jak to opisała - "ciężkiej kamizelki" i wywieziona samochodem w pobliże posterunku sił paramilitarnych, położonego ok. 10 kilometrów od Timergary, głównego miasta okręgu Lower Dir. Okoliczności zdarzenia budzą pewne wątpliwości. Przedstawiciel policji z dzielnicy Peszawaru, skąd podobno pochodzi dziewczynka, oświadczył, że nie wpłynęło zgłoszenie o zaginięciu dziecka i nie zidentyfikowano nikogo o tym nazwisku. Wersja dziewczynki jest sprawdzana. Zostanie ona ponownie przesłuchana po badaniu psychologicznym. Kamizelka była wypełniona 9 kilogramami ładunków wybuchowych, które najpewniej miały być zdetonowane zdalnie - poinformował szef policji okręgu Lower Dir, Salim Marwat. Według niego, natychmiast po wyjściu z samochodu dziewczynka zaczęła biec w kierunku żołnierzy, bo chciała im pokazać, co ma na sobie. Porywacze odjechali. Nie wiadomo, dlaczego nie zdetonowali ładunku po ucieczce 9-latki, ale policja bierze pod uwagę wersję, że mogli wpaść w panikę - tłumaczył Marwat. Rebelianci często wykorzystują chłopców w zamachach terrorystycznych, ale wykorzystanie dziewczynek zdarza się dość rzadko.