Dramat ten rozegrał się w mieszkaniu ofiary w Korneuburgu. Po słownej scysji, podczas której wobec oskarżonej padł zwrot "polskie świnie won", zadała ona swej sąsiadce około 36 uderzeń tępym narzędziem w głowę. Przy okazji zrabowała jej cztery butelki wina i biżuterię. 59-letnią córkę zabójczyni skazano w tym samym postępowaniu na dwa miesiące pozbawienia wolności w zawieszeniu. Pomagając zataić czyn matki, zakopała zrabowane kosztowności - łańcuszek i złotą bransoletę do zegarka. Bezpośrednio po dokonaniu zbrodni kobiety skonsumowały część zrabowanego alkoholu. Ukrytej biżuterii nie udało się odnaleźć. Sprawczyni zabójstwa utrzymywała, iż jest niewinna. Jak powiedziała, wino i biżuterię znalazła w dwóch plastikowych torbach w piwnicy obok pojemników na śmieci; sądziła, że są to rzeczy, których nikt już nie potrzebuje, i dlatego zabrała torby. Według zeznań 80-latki, znalezione kosztowności uznała za łup złodziejski i dlatego córka zakopała je, gdyż nie chciały mieć z tym "żadnych problemów". Zwłoki ofiary odkryła nazajutrz po zabójstwie inna z jej sąsiadek. Policja znalazła w mieszkaniu Polek zrabowane butelki, zaś w lokalu zamordowanej ślady obuwia starszej z nich. Ponadto w zabezpieczonych w miejscu zbrodni materiałach biologicznych wykryto jej DNA. Według biegłego lekarza sądowego, 80-latka była fizycznie zdolna dokonać zarzucanego jej czynu. Wyrok wobec obu Polek nie jest prawomocny.