Nieco optymizmu wśród szukających mieszkań do kupienia w Niemczech zasiał niedawny raport Federalnego Urzędu Statystycznego. Wynika z niego, że w zeszłym roku w całym RFN ceny takich nieruchomości spadły przeciętnie o 8,4 proc. względem 2022 roku. Jak zauważyli specjaliści, była to "najostrzejsza" taka obniżka w XXI wieku (a być może nawet od 60 lat), jak również w ogóle pierwsza od 2007 roku. Zdaniem statystyków taka sytuacja na rynku mieszkaniowym to skutek drogich materiałów budowlanych, jak i wzrostu stóp procentowych, co wpłynęło negatywnie na raty kredytów. "Wiele osób nie stać już na własne cztery kąty, a inwestycje nie są już opłacalne dla dużych deweloperów. Jednocześnie popyt na mieszkania pozostaje szczególnie wysoki w miastach, mimo kryzysu w nowym budownictwie" - podała agencja dpa. Monachium - najdroższe miasto Niemiec. Ponad 10 tys. euro za metr kwadratowy Miastem, gdzie poszukujący własnego "M" szczególnie odczuwają drożyznę, jest Monachium. Niemiecki Instytut Ekonomiczny szacował ubiegłorocznej jesieni, iż koszty życia w tym mieście są wyższe o jedną czwartą w porównaniu od krajowej średniej. Na kolejnej pozycji uplasował się Frankfurt nad Menem, w przypadku którego ten wskaźnik wyniósł "zaledwie" 16 proc. Za jedną z lokalizacji, gdzie jest natomiast najtaniej, uznano natomiast Görlitz, sąsiadujący ze Zgorzelcem. Tam było o niemal 10 proc. taniej niż przeciętnie w Niemczech. Wcześniej, bo w połowie 2022 roku, Deutsche Welle alarmowało, iż ceny nieruchomości oraz czynsze są tam wyższe nawet w porównaniu do Londynu. Stolica Bawarii pod tym względem zajmowała drugie miejsce wśród analizowanych europejskich metropolii. Metr kwadratowy nowego mieszkania kosztował w niej średnio 10,5 tys. euro i wyprzedzał ją wyłącznie Paryż (13,5 tys. euro). Spadki zauważone przez niemiecki urząd statystyczny nie oznaczają jednak, że w Monachium można odetchnąć z ulgą. Rynek jest tam "rozgrzany" do tego stopnia, iż lokalne władze imają się różnych sposobów, by kupienie mieszkania przestało być niemal niewykonalne. Jak podał w sobotę portal t-online.de, obecnie starają się zmniejszać liczbę pustostanów. Ich nadmiar w sytuacji, gdy tak trudno o własny dach nad głową, to kłopot znany również chociażby w Warszawie. Kryzys mieszkaniowy w Monachium. Seniorzy tracą dach nad głową Liczba mieszkańców Monachium nieustannie rośnie. Dziś to około 1,5 mln, gdy w okolicach 2000 roku wynosiła "tylko" 1,2 mln. Gdy w grudniu zwiedziałem tę metropolię, wszedłem z ciekawości na kilka mieszkaniowych osiedli. Wiele z nich wygląda bardzo podobnie do tych polskich, a nawet - na pierwszy rzut oka - mają czasem podobne problemy, jak "nasze": betonoza, brak miejsc parkingowych czy miejsc rekreacji. Przyrost populacji miasta poprawie sytuacji nie sprzyja. Mieszkaniowy kryzys ma też ludzkie oblicze, a nie tylko wyrażane w liczbach. Monachijskie media opisały przed Wielkanocą historię 72-letniej pani Helgi, która od 1974 roku wynajmuje mieszkanie na północy miasta. Otrzymała wypowiedzenie, a później nakaz eksmisji. Jej emerytura jest jednak zbyt niska, by znalazła inne mieszkanie w okolicy, nie starcza nawet na opłacenie czynszu za lokum na przedmieściach. Pod koniec życia musi porzucić wszystko i szukać schronienia w innym ośrodku. "Pani Heldze nie mogły pomóc także miejskie spółki mieszkaniowe Münchner Wohnen, chociaż ma ona pozytywną decyzję ws. przyznania dwupokojowego mieszkania (...). Gdyby pojawiło się ogłoszenie o tanim lokalu, zgłosiłoby się od 600 do 700 zainteresowanych. Helga otrzymywała więc zawsze tę samą odpowiedź: 'W związku z dużą liczbą zapytań przeprowadziliśmy selekcję kandydatów i pani nie została w niej wybrana" - opisał "Abendzeitung München". To samo medium cytuje prawnika, który "jest pewien, że coraz więcej osób będzie wyjeżdżać z Monachium", bo nie znajdzie tam mieszkania. Podaje też bardziej dramatyczny przypadek 80-latka, który po 40 latach mieszkania w jednym miejscu otrzymał wypowiedzenie umowy. Wylądował na ulicy, do czasu, aż zaopiekowała się nim charytatywna fundacja. Bezdomni śpią w centrum Monachium. Miasto apeluje o oddawanie mieszkań Skalę bezdomności w Monachium widać w wielu miejscach, niekoniecznie ustronnych. Ludzi śpiących, gdzie popadnie - na kartonach, a niekiedy wprost na posadzce - napotkałem na przykład w tunelu prowadzącym do centralnej stacji metra. Sądząc po napisach na przedmiotach, które przy nich leżały, w taki sposób żyją nie tylko Niemcy. Najpewniej wśród pozbawionych domu byli Ukraińcy, Polacy czy przybysze z Azji. Pisaliśmy w Interii, że władzom Monachium trudno pomieścić wszystkich migrantów. W pewnym momencie apelowały nawet do obywateli, by - jeśli mogą - na pewien czas, w zamian za publiczne pieniądze, oddawali swoje mieszkania, by schronili się w nich cudzoziemcy. Ośrodki dla uchodźców istnieją, lecz liczba potrzebujących skorzystania z nich rośnie na tyle szybko, że miasto nie jest w stanie tworzyć wystarczającej liczby miejsc. Z Monachium Wiktor Kazanecki *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!