Pod listem podpisało się 77 tys. osób. Sygnatariusze domagają się w nim także powołania międzynarodowej "komisji mediującej" pomiędzy rządem Chin a przedstawicielami społeczności tybetańskiej. "Stoi Pan na czele społeczeństwa, które jak żadne inne na świecie ceni wolność, czemu dało dowód w zrywie solidarnościowym. Wierzymy, że właśnie Pan będzie inicjatorem tej misji na forum międzynarodowym i stanie na jej czele" - czytamy w liście do premiera. Według sygnatariuszy listu, ostatnie wydarzenia w Tybecie definitywnie "przekreśliły ideę olimpijską", mimo to - jak zaznaczają - igrzyska staną się faktem. "Jesteśmy wzburzeni, że profanuje się ideę olimpijską, która jest ideą współzawodnictwa ludzi wolnych, przeprowadzając olimpiadę w kraju, który niewoli inne narody" - powiedziała Starczewska, działaczka opozycji demokratycznej sprzed 1989 r., współpracowniczka KOR. W pierwszej połowie marca w Lhasie, stolicy Tybetu, w 49. rocznicę krwawego stłumienia tybetańskiego powstania przeciwko Chinom mnisi buddyjscy zorganizowali pokojowe marsze, które w kolejnych dniach przerodziły się w największe od 20 lat antychińskie wystąpienie. Objęło ono także zamieszkane przez Tybetańczyków regiony poza granicami Tybetu. Od tego czasu w rozruchach i zamieszkach zginęło według tybetańskich władz na wygnaniu ponad 130 osób. Przywódca duchowy i świecki Tybetańczyków, dalajlama, zaapelował w połowie marca do światowych przywódców o pomoc w rozwiązaniu konfliktu z chińskimi władzami na drodze dialogu, a Pekin wezwał do umiarkowania. Wezwał też do wszczęcia międzynarodowego śledztwa w sprawie starć chińskiej policji z protestującymi w stolicy Tybetu Lhasie.