Polskie władze przekazały w poniedziałek "plan naprawczy" i liczą, że Komisja Europejska jednak nie wstrzyma wypłat. Bruksela oceniła natomiast, że 25 proc. z unijnych pieniędzy, przeznaczonych dla grup producenckich - budzi wątpliwości. Chodzi dokładnie o 77,6 mln. euro. Według Kuźmiuka Komisja Europejska szuka teraz każdego pretekstu, by obcinać wydatki, bo ma ogromne zaległości w wypłatach. A ministerstwo rolnictwa taki pretekst właśnie dało, bo zaniedbało nadzór nad przekształcaniem się grup producentów w organizacje producenckie. - Minister Sawicki od pewnego czasu nie radzi sobie z problemami dotyczącymi Unii Europejskiej. W ministerstwie jest bałagan i jeszcze raz - bałagan - mówi Kuźmiuk. Sugeruje także polityczny kontekst całej afery. Jego zdaniem unijna pomoc trafia do kolegów partyjnych z PSL-u. Ze spotkań podczas wyborów samorządowych bardzo wyraźnie wynika, że unijne wsparcie bardzo często trafia do kolegów z PSL-u. I sadownicy, którzy nie mają nic wspólnego z polityką widzą to i zaczynają o tym głośno mówić. Kuźmiuk podkreśla, że od września odmawiano mu informacji o rezultatach kontroli polskiego nadzoru nad przekształcaniem się grup producentów w organizacje producenckie. - Ten skandal miał nie ujrzeć światła dziennego przed wyborami samorządowymi - powiedział eurodeputowany. Katarzyna Szymańska-Borginon