Związek RMT (Rail, Maritime and Transport Workers) podał, że do akcji, która rozpocznie się 3 września o godz. 18 czasu lokalnego (19 czasu polskiego), przystąpi 2,3 tys. członków. Będą oni domagać się zagwarantowania im bezpieczeństwa zatrudnienia. Strajk ma związek z kłopotami firmy Metronet, odpowiadającej za dozór techniczny, konserwację i modernizację dziewięciu spośród dwunastu linii londyńskiej kolejki podziemnej. Metronet przeszedł niedawno pod zarząd sądowy. Prowadzone w czwartek w nocy rozmowy między związkowcami a burmistrzem Londynu Kenem Livingstone'em nie przyniosły rozwiązania. RMT poinformował, że Metronet i jego administrator nie byli w stanie zagwarantować "jednoznacznych" gwarancji zatrudnienia, jakich domagał się związek. Rzecznik RMT ostrzegł, że strajk będzie miał duży wpływ na funkcjonowanie londyńskiego metra, jednego z najbardziej uczęszczanych na świecie. Livingstone ostrzegł, że może dojść do paraliżu miasta. Sekretarz generalny RMT Bob Crow powiedział, że oferta Metronetu, jaką firma przedstawiła w liście do związku, odbiega od gwarancji, na jaką pracownicy "zasługują". "Chcieliśmy pewnych, jednoznacznych gwarancji, ale - szczerze mówiąc - naszych członków poproszono, by ryzykowali swoją pracę i świadczenia" - oświadczył Crow. Jego zdaniem otrzymane gwarancje odnoszą się "jedynie do okresu zarządu sądowego". - Kiedy praca i wynagrodzenia naszych członków są zagrożone, nie wspominając o modernizacji metra, bez których stolica się nie obejdzie, nieokreślone gwarancje nie wystarczają - oświadczył, dodając, że strajk rozpoczyna się w poniedziałek o godz. 18. Liderzy związkowi ostrzegli przed drugim 72-godzinnym protestem, jeśli spór nie zostanie rozwiązany.