Oficjalną procedurę obniżenia wysokości dożywotnich uposażeń rozpoczęło w lipcu prezydium Izby Deputowanych, niższej izby włoskiego parlamentu. Zapowiedź takiej redukcji była sztandarowym hasłem wyborczym współrządzącego obecnie Ruchu Pięciu Gwiazd, który walczy z przywilejami polityków. Ten antysystemowy ruch podkreśla, że w ten sposób przywrócona zostanie sprawiedliwość społeczna. Zgodnie z ustaleniami parlamentarne emerytury mają zostać obniżone średnio o kilka tysięcy euro; te najwyższe z ok. 9 tys. euro miesięcznie do prawie 4 tys. euro. Najniższe świadczenie będzie wynosić 1470 euro. Włoskie media podały, że prawie połowa z byłych deputowanych, których dotkną redukcje, postanowiła odwołać się od tej decyzji. Argumentują oni, że redukcja uposażeń jest "całkowicie nielegalna i jawnie sprzeczna z konstytucją" - wyjaśnił jeden z byłych parlamentarzystów adwokat Maurizio Paniz, który z czterema innymi prawnikami reprezentuje 700 osób. "Moim celem jest doprowadzenie do anulowania rozporządzenia prezydium Izby Deputowanych" - dodał Paniz, cytowany przez agencję ADNKronos. Podkreślił, że nie jest "adwokatem uprzywilejowanych". "Jestem prawnikiem, który broni fundamentalnej zasady państwa prawa" - oświadczył. Wicepremier i lider Ruchu Pięciu Gwiazd Luigi Di Maio napisał na portalu społecznościowym: 700 byłych parlamentarzystów "chce być dalej utrzymywanych dożywotnio przez państwo, jakby byli nababami". "Kiedy byli w parlamencie nie zrobili nic, by podnieść minimalne emerytury i poprawić warunki życia najuboższych emerytów, a teraz chcą dalej pobierać uposażenia w wysokości tysięcy euro, mimo że wpłacili znacznie mniejsze składki" - stwierdził Di Maio. Dodał, że byli deputowani wkrótce odkryją, co to jest sprawiedliwość społeczna. Di Maio wyraził przekonanie, że podobne redukcje powinny dotyczyć też byłych senatorów. "Odwołania nas nie przestraszą" - napisał. "Gorąco radzę tym 700 osobom uzależnionym od emerytur, by schowali się jak najdalej" - oświadczył wicepremier. Przewodniczący Izby Deputowanych Roberto Fico powiedział, że spodziewał się odwołań w sprawie uposażeń, a każdy - jak dodał - ma prawo je złożyć. Jego zdaniem decyzja prezydium izby "leczy ranę". Z Rzymu Sylwia Wysocka