W czwartek przypada też 102. rocznica jej urodzin - przyszła na świat w 1908 roku, w Charkowie, w Rosji. Gdy Polska odzyskała niepodległość, wraz z rodzicami - była córką gen. Józefa Dowbora-Muśnickiego, naczelnego dowódcy powstania wielkopolskiego i Agnieszki, z domu Korsuńskiej - przeniosła się do Polski i zamieszkała w Lusowie, w Wielkopolsce. Do szkoły uczęszczała w Poznaniu, tam też po zdaniu matury wstąpiła do Państwowego Konserwatorium Muzycznego. Marzyła o karierze śpiewaczki, jednak słaby głos i opór ojca skutecznie pokrzyżował jej plany. Lataniem Lewandowska zainteresowała się już w gimnazjum, prawdopodobnie pod wpływem brata Olgierda, oficera 3 pułku lotniczego w Poznaniu. Licencję pilota sportowego uzyskała w 1937 roku w Aeroklubie Poznańskim. Szkoliła się też na szybowcach i uprawiała sport spadochronowy. Jako pierwsza kobieta w Europie oddała skok z wysokości 5 tysięcy metrów. Zamordowana w dzień urodzin W 1938 roku skierowano Lewandowską na szkolenie w obsłudze aparatów Hughes'a do Centrum Wyszkolenia Łączności w Zegrzu. Aparaty te były urządzeniami telegraficznymi wykorzystywanymi wówczas w sztabach Wojska Polskiego. Została zmobilizowana we wrześniu 1939 r. Razem z innymi żołnierzami 3. Bazy Lotniczej z Ławicy, ewakuowanymi na wschód kraju, dostała się niewoli sowieckiej. Przebywała w obozach w Ostaszkowie i Kozielsku. Została zamordowana w Katyniu 22 kwietnia 1940 roku. Jej ciało Niemcy odnaleźli trzy lata później. Nie potrafiąc jednak wytłumaczyć, dlaczego kobiece zwłoki znalazły się w masowym grobie, nie ogłosili nazwiska Lewandowskiej na liście ofiar. Zidentyfikowano tylko czaszkę Jej czaszkę, razem z kilkoma innymi, przywiózł do Wrocławia jeszcze w czasie II wojny światowej prof. Gerhard Buhtz, pracujący w niemieckiej ekipie przy ekshumacji zwłok w Katyniu. Przechowywano je ponad 65 lat w Zakładzie Medycyny Sądowej we Wrocławiu. Czaszka Janiny Lewandowskiej jest jedyną, którą udało się zidentyfikować. Jak mówił w 2005 r. prof. Tadeusz Krupiński, antropolog z Uniwersytetu Wrocławskiego, do identyfikacji użyto metody tzw. superprojekcji - za pomocą projektora zdjęcie Janiny Lewandowskiej rzutowano na czaszkę kobiety zamordowanej w Katyniu. Kilka innych czaszek oficerów zastrzelonych w Katyniu przywiezionych do Wrocławia przez prof. Gerharda Buhtza pochowano na początku października 2005 r. w Sanktuarium Golgoty Wschodu we Wrocławiu. Zainteresowanie rośnie Uroczystości w Lusowie związane z rocznicą śmierci Janiny Lewandowskiej zaplanowano na sobotę. Jak powiedziała Anna Grajek, dyrektor Muzeum Powstańców Wielkopolskich im. gen. Józefa Dowbora-Muśnickiego w Lusowie, zainteresowanie postacią Janiny Lewandowskiej systematycznie rośnie. Muzeum posiada w swoich zbiorach pamiątki po córce generała. - Od czasu uroczystości związanych z pochowaniem czaszki Lewandowskiej pojawia się u nas coraz więcej wycieczek. Częściej są to osoby dorosłe niż wycieczki szkolne. Zainteresowanie wzmogło się jeszcze po pośmiertnym nadaniu przez prezydenta Kaczyńskiego w 2007 roku ppor. Lewandowskiej stopnia porucznika - powiedziała. Pozostały pamiątki Jak dodała Anna Grajek, szczególnie duże zainteresowanie mediów nastąpiło po tym, jak kilka tygodni temu w trakcie uroczystości w Katyniu o Janinie Lewandowskiej wspomniał premier Donald Tusk. W lusowskim muzeum znajduje się m.in. zbiór zdjęć Janiny Lewandowskiej, pamiątki z domu rodziny gen. Józefa Dowbora-Muśnickiego, zbiór wycinków prasowych i publikacji poświęconych Lewandowskiej, a także medale i odznaczenia, które otrzymała pośmiertnie. - Wielu osobistych rzeczy Lewandowskiej nie udało nam się zdobyć chociażby z powodów finansowych. Była szansa na zdobycie dwóch pięknych albumów do niej należących. Pani, która nam je obiecała, zmarła, a spadkobiercy twierdzą, że ich nie mają - dodała dyr. Anna Grajek.