Małżeństwo prawdopodobnie poniosło śmierć w wyniku ciosów zadawanych tępym narzędziem. Mężczyzna zmarł w wózku inwalidzkim, kobieta leżała na podłodze obok niego, przykryta kocem. W mieszkaniu były ślady krwi. Policja wykluczyła ewentualność rozszerzonego samobójstwa. Do morderstwa doszło w biały dzień, prawdopodobnie pomiędzy godziną 10.40 a 14, w niedzielę 6 października. Jak donosi szwedzka prasa, jedno z ciał zostało po śmierci przeniesione. Gazeta "Expressen" informuje, że przesłanki wskazują na morderstwo na tle rabunkowym. Ktoś przetrząsnął szuflady i szafy w poszukiwaniu pieniędzy. Ofiary niedawno wzbogaciły się. Małżonkowie sprzedali swój dom z ogrodem i przenieśli się do mieszkania. Według informacji podawanych przez łódzką "Gazetę Wyborczą", kobieta była emerytowaną lekarką, która wyemigrowała z Polski do Szwecji w latach 70. Na co dzień zajmowała się swoim niepełnosprawnym mężem. Do mieszkania przychodziły też osoby zatrudnione w roli opiekunów. Ciała zamordowanych staruszków znaleźli opiekunowie, którzy weszli do mieszkania korzystając z własnego kompletu kluczy. Ze względu na dużą niedołężność jednego z małżonków, przychodzili oni nawet kilka razy dziennie. Zbrodnia została popełniona pomiędzy kolejnymi odwiedzinami opiekunów.Małżeństwo mieszkało w spokojnej okolicy. Jak komentują sąsiedzi, mieszkańcy czują się tam bezpiecznie i wielu osobom zdarza się nie zamykać drzwi na klucz. Jedna z teorii mówi, że ofiary same wpuściły sprawcę do mieszkania. Inna, że morderca miał klucz. Policja jest na wstępnym etapie śledztwa i - jak poinformowała rzeczniczka Ewa-Gun Westford - nie może na razie zdradzić szczegółów.