- Żądania opozycji nie są poważne. Data wyborów nie będzie zmieniona, a ustawa wyborcza powinna być szanowana - powiedział doradca prezydenta, deputowany Ruchu Narodowego Giga Bokeria w wywiadzie dla telewizji Rustawi-2. Piątkowa demonstracja była już kolejną od chwili, gdy Saakaszwili doszedł do władzy w 2003 roku w następstwie bezkrwawej rewolucji, zwanej "rewolucją róż". Opozycja dąży też do utworzenia nowej komisji wyborczej, w której znajdą się jej przedstawiciele, oraz do zmiany ordynacji wyborczej na bardziej demokratyczną. Sprzeciwia się również aresztowaniu byłego ministra obrony Iraklego Okruaszwilego, który zarzucił prezydentowi korupcję i próby eliminacji przeciwników politycznych. Później Okruaszwili został zwolniony za kaucją i wycofał się z oskarżeń. Jego zatrzymanie wywołało jednak masowy protest mieszkańców Gruzji. Pod koniec września partie opozycyjne zorganizowały w Tbilisi wiec przeciwko aresztowaniu Okruaszwilego, który zgromadził do 15 tysięcy uczestników i był najliczniejszą demonstracją antyrządowa od chwili, gdy prezydent Saakaszwili doszedł do władzy. W czwartek gruzińskie ministerstwo spraw wewnętrznych poinformowało, że Okruaszwili odleciał w środę do Niemiec na badania. Działacze opozycji twierdzą, że został on zmuszony do wyjazdu, aby nie uczestniczyć w protestach. Wybory prezydenckie w Gruzji powinny się odbyć w styczniu 2009 roku, jednak Saakaszwili zaproponował, aby te wybory przenieść na jesień 2008, a wybory parlamentarne przenieść z wiosny 2008 roku, tak aby obydwa głosowania odbyły się w tym samym terminie.