Dla 5 tys. Bułgarów hazard w internecie jest źródłem utrzymania, przynoszącym co najmniej 1000 euro miesięcznie, czyli znacznie więcej niż wynoszą przeciętne zarobki - pisze w poniedziałek dziennik "Standard", powołując się na dane Stowarzyszenia Pokera Sportowego, według którego zawodowymi graczami są przeważnie studenci. Na zagranicznych serwerach internetowych umieszczonych jest obecnie kilkadziesiąt stron, na których można zagrać w pokera. Niektóre reklamowane są w Bułgarii w ogólnokrajowych kanałach telewizyjnych oraz w poczytnych gazetach. Dostęp do nich jest otwarty, co powoduje niezadowolenie potężnej miejscowej branży hazardowej. W obawie przed stratą przychodów domaga się ona zablokowania tych stron lub opłacenia przez ich właścicieli licencji. Według dziennika, obecnie trwają prace nad nowelizacją ustawy o hazardzie, która przewiduje licencję w wysokości 300 tys. euro na organizowanie gier hazardowych w internecie oraz co najmniej 5-letnie doświadczenia w tego typu działalności. Dostęp do nielicencjonowanych gier on-line ma być zablokowany. Bułgaria z powodu bardzo liberalnego ustawodawstwa w tej dziedzinie uchodzi za regionalną Mekkę hazardu. Przyjęcie tej nowelizacji nie ograniczy dostępu do gier losowych, lecz zmusi część właścicieli stron do przejścia do szarej strefy - stwierdza szef Stowarzyszenia Pokera Sportowego Stamen Gorczew. Według niego między stronami powinna być konkurencja, a wysiłki władzy powinny być skierowane na kontrolowanie, czy właściciele stron płacą podatki. Według ostatnich oficjalnych danych, w Bułgarii jest 21 kasyn, 35 sal do bingo oraz ponad 900 sal do różnych gier losowych. Branża zapewnia około 80 tys. miejsc pracy. Wpływy do budżetu z podatków od hazardu wynoszą powyżej 100 mln lewów (50 mln euro). Biznes jest podzielony między kilku "królów", którzy ostatnio najczęściej protestują przeciw hazardowi w internecie. Ewgenia Manołowa