Dzieje się tak za sprawą niedawnego konfliktu z Rosją, który spowodował poważne szkody, a także z racji pogłębiających się problemów gospodarczych i malejącej popularności prezydenta Micheila Saakaszwilego. Prezydent Gruzji jest krytykowany za sierpniową wojnę z Rosją; zarzuca mu się, że poprowadził kraj do batalii, która była nie do wygrania, podejmując próbę odzyskania kontroli nad Osetią Południową. Zdaniem niektórych krytyków prezydent Saakaszwili "dał Rosji pretekst" do rozpoczęcia wojny. - Obchodzimy piątą rocznicę w obliczu wielkich trudności, stawiając czoło potężnemu agresorowi - powiedział prezydent Saakaszwili w orędziu wyemitowanym w sobotę wieczorem przez telewizję. Zaznaczył, że Gruzja potrzebuje jedności, by przezwyciężyć wszystkie te problemy. Opozycja, która w czasie konfliktu sierpniowego mówiła, że powstrzyma się ze względów patriotycznych od krytykowania prezydenta, obecnie zintensyfikowała swoje działania. Sojuszniczka Saakaszwilego z czasów rewolucji róż Nino Burdżanadze właśnie w dzień piątej rocznicy przewrotu zainaugurowała działalność nowej partii opozycyjnej. Jej współpracownicy nie wykluczają, że zechce się ubiegać o prezydenturę w roku 2013. W dzień piątej rocznicy rewolucji róż ok. 350 osób demonstrowało pod budynkiem telewizji Imedi, dawnej stacji opozycji, którą przed rokiem zamknięto w trakcie akcji policyjnych wobec przeciwników władz. Imedi nadaje znów, lecz, jak mówią krytycy władz w Tbilisi, "nie wychyla się" poza linię oficjalną. - Wolność słowa w Gruzji jest poważnie zagrożona obecnie i nie mówimy tylko o Imedi, lecz o wszystkich stacjach telewizyjnych - powiedział jeden z liderów opozycji Kacha Kukawa.